Grudzień, 2013
Dystans całkowity: | 248.84 km (w terenie 10.00 km; 4.02%) |
Czas w ruchu: | 12:21 |
Średnia prędkość: | 19.26 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 20.74 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
Idzie zima
d a n e w y j a z d u
19.05 km
10.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:16.33 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
O 11 było jeszcze słonecznie a potem coraz chmurniej i zimniej, wyraźnie idzie zima.
Do sklepu
d a n e w y j a z d u
2.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
"Mamciu zrób mi chlebek" rzekła Zośka
"A gdzie te pół bochenka co było popołudniu?" - pytam się ja
"przepraszam mamusiu, ale cały zjadłam" rzekła Zośka " i trzeba po niego pójść a jest ciemno i ja się boję"
To wzięłam Czarną Mambę i pojechałam bo ciemno i ja tez się boję.
Oczywiście nie skończyło się na bochenku, ledwie ujechałam z ciężkim koszykiem. :)
Do Swrzędza
d a n e w y j a z d u
40.66 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:18.77 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Musiałam załatwić bardzo ważną sprawę w Swarzędzu. Auta niet bo mój się po stolicy nim rozbija, więc w pięknym słońcu w temeraturze około 2 st "pognałam" do pięknego miasteczka. Zastanawiałam się czy nie wziąć mojej szoski, żeby szybciej było ale zdjąć jej z haka nie mogłam a potem się okazało, że dobrze się stało bo na drodze miejscami lód był.
W Pobiedziskach na rynku afera, bo jedno auto na drugie najechało i wepchnęło to pierwsze w nowo budowany budynek na samym rogu Rynku. Zjechała się straż pożarna, pogotowie, policja i pół miasteczka. Ja tylko obejrzałam wypadek, stwierdziłam, że nikt nie umarł i pojechałam pod wiatr.
Wiało dzisiaj dosyć mocno a słabiutka jestem jak mysz po tych dwóch miesiącach niejeżdżenia. W drodze powrotnej wiatr mi sprzyjał ale w domu wystarczyło mi tylko siły na odgrzanie zupy pomidorowej (jeszcze z ogniska), wysłuchanie komentarza "dobra ta zupa ale czemu znowu!" w wykonaniu moich córeczek i wkulnęłam się pod kołderkę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Bardzo miły dzień chociaż okazało się, że tylko w połowie udało mi się tę bardzo ważną sprawę załatwić w Swarzędzu.
Organizacja XC Pobiedziaje :)
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Organizacja przebiegła sprawnie i zajęła mi tak z tydzień. Z dziewczynkami zastanawiałyśmy się jakie zrobić puchary i fanty do tomboli i po "burzy mózgów" wymyśliłyśmy. Ja po kilku treningach "na sucho" w malowaniu na folii farbami witrażowymi, przy pomocy jednego oka i pisaka z farbą witrażową stworzyłam puchary
o które chłopaki walczyli zażarcie.
Dziewczynki zrobiły bączki z papieru, psa z papieru, ślimaki z plasteliny, które były nagrodami w tomboli, jednak najlepszymi nagrodami w tomboli były piernikowy "bananowy Frankensztajn ;)" piernikowy różowy duch i piernikowa sexy baba.
Miejsce zawodów jezioro Brzostek. Drewno zszabrowane z tartaku z piątek na kaloryferach wyschło słabo i słabo sie rozpalało, gazeta na rozpałkę została w domu i gdyby nie suche patyczki od sąsiadów to nie było by ogniska. Jednak udało sie rozpalić i zadymić pół okolicy co zwołało uczestników. Jacyś nie będę sie wyrażać jacy poprzestawiali strzałki, które Seba w sobotę poprzyczepiał ale runda zapoznawcza pozwoliła naprawić sytuację. Po 12-stej start i chłopaki pojechali a ja wstawiłam zupę na gaz i czekaliśmy z sąsiadami i Jurkiem aż jakiś zawodnik sie pojawi. Trasa była dzisiaj chyba dosyć trudna bo czekaliśmy na chłopaków długo w międzyczasie podsycając ogień pozbieranymi mokrymi drewienkami i doglądając zupy pomidorowej. Trzy kółka na rowerach wystarczyły żeby zupa sie ogrzała dostatecznie a ziemniaki w ognisku prawie spaliły.
Po starcie chłopaków po małym zagubieniu na trasie Poznań- Pobiedziska dojechał Maciej B i przywiózł bardzo smaczne, własnoręcznie zrobione ciasteczka :)
Seba objechał mojego małżonka za co zapowiedziałam mu karę pt. "Nie dostaniesz więcej placka", którego już tak niewiele zostało bo Marysia najmłodsza córka sąsiadów bardzo się rozsmakowała w czekoladzie na murzynku :) Trzeba było ją hamować ;) Seba i tak sie odchudza więc nie wziął na poważnie groźby i ostatecznie objechał mojego małżonka.
Na mecie pojawili się:
1 - klosiu
2 - JPbike
3 - krzychuuu86
4 -Rodman
5 - Seba
6 - z3waza
7- kania76
8- mlodzik
za co pierwsza trójka została nagrodzona pucharkami wręczanymi przez piękne hostessy - moje córunie. Trochę sie panny wstydziły ale buziaki w policzki były. Chłopaki bardzo szybko znaleźli zastosowanie do pucharków i wypili na zdrowie :)
Potem już ogniskowe pieczenie kiełbasek, pogaduchy o tym i o tamtym
Myślę, że wszystko się udało. Pogoda nawet sie w miarę udała bo zaczęło siąpić pod koniec imprezy. Mam parę spostrzeżeń na temat niedociągnięć organizacyjnych ale myślę, że następna impra będzie jeszcze lepiej zorganizowana :)
Dziękuje wszystkim, którzy przyjechali bo naprawdę się starałam i bym się popłakała gdyby nikt nie przyjechał (to taki mały szantażyk na przyszłość ;)) a ci co nie przyjechali niech żałują bo było wesoło, smacznie (mogłam troche więcej soli do zupy dosypać) i przemiło :)
A! Muszę kupic sobie megafon bo trudno jest przekrzyczeć rozgadanych na temat trasy chłopaków :)
A tutaj dwa super filmiki z organizacji i finału by Maciej B