Styczeń, 2012
Dystans całkowity: | 227.74 km (w terenie 54.39 km; 23.88%) |
Czas w ruchu: | 13:48 |
Średnia prędkość: | 16.50 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 15.18 km i 0h 55m |
Więcej statystyk |
Do domku
d a n e w y j a z d u
4.77 km
0.00 km teren
00:16 h
Pr.śr.:17.89 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Było całkiem ciepło około 0 st.C.
Musiałam iść na wywiadówkę.
Po wywiadówce wniosek jest jeden - z punktu widzenia rodzica powiem że lepiej było być dzieckiem.
Dzisiaj tłumaczyłam sie przed młodymi siksami i świeciłam oczami bo moje dziecię olewa noszenie książek i zeszytów, bo wg niej posiada zbyt dużą wiedzę (II klasa szkoły podstawowej!) aby zawracać sobie głowę jakimiś pierdołami. Co będzie z nią dalej to boję się myśleć. Po poważnej rozmowie obiecała poprawę.Ciekawe na jak długo.
Dodam tylko że dziecię to ma na imię Zosia - Zosia z wiersza Juliana Tuwima.
Kategoria dojazdy
Taka zima to może być.
d a n e w y j a z d u
4.77 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:19.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
-7 st C. Mrozi a mi gorąco. Tyko końcówki palszków u rąk mi marzną. Dlatego dzisiaj wpadłam na pomysł, żeby zabrać rękawice z windstoperem a pod spód wełnianki. Pomysł genialny tylko wykonanie gorsze. Jak sięgałam do szuflady po te grubaśne rękawice to wzięłam jedna męża (idealna bo wiekasza) i jedną moją i do tego nie na tą rękę :(. Zauważyłam to dopiero w Poznaniu i nie było odwrotu, musiałam założyć tak jak sie dało. I dało się i już prawie mi ręce nie marzły ale trudno bylo przezrzutki przekładać więc nie przekładałam. Jechałam na miękko z dużą kadencją i git.
Taka zima może być. Bez chlabry lub śniegu lub zamieci.
Kategoria dojazdy
Z pracy
d a n e w y j a z d u
4.77 km
0.00 km teren
00:19 h
Pr.śr.:15.06 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Do domku. Do ciepełka. Na herbatkę i obiadek :).
Kategoria dojazdy
do pracy
d a n e w y j a z d u
4.88 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:19.52 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Przymroziło dzisiaj troszkę. Około -3 ale było sucho i bez wiatru. Ogaciłam się szczelnie i powtarzałam sobie zanim wsiadłam, że nie ma złej pogody do jazdy jest tylko złe ubranie.
Mój ojciec, który czeka aż podjadę z dziećmi autem z mojej wsi do nich a potem jadę do pracy, nie dziwi się, ze jadę do roboty rowerem. Sam chociaż ma 74 lata to codziennie jeździ na rowerze. Niedaleczko i wolniutko ale jeździ. Moja mama juz też się przyzwyczaiła ale pojąć tego nie może. Jak dojadę do pracy to mam obowiązek zadzwonić, czy dojechałam i czy nie zamarzłam po drodze. A ja juz po 3 km dzisiaj stwierdziłam, ze jednak tych gaci za dużo załozyłam bo gorąco się zrobiło.
Kategoria dojazdy
Stała się rzecz niesłychana
d a n e w y j a z d u
14.00 km
0.00 km teren
00:49 h
Pr.śr.:17.14 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
moją krówkę ocenił Zulugula. Marcin powiedział, że moje wpisy muszą być popularne jeżeli on raczył ocenić (nad wyraz jak na niego dobrze) mój rowerek. Normalnie tego się nie spodziewałam.
Dzisiaj przyjemna jazda do i z pracy + dodatkowo kręcenie po mieście.
Robi się coraz zimniej. Rano tyłek zmarzł mi troszkę a od jutra przymrozki. Ciekawe czy się zdecyduję na jazdę, ale chyba przyjemność przestrzeni przede mną będzie większa niż przyjemność upychania się w tramwaju. Zresztą jak nie przyjadę do pracy na rowerze to znowu będą się pytać czy dobrze się czuję ;).
Kategoria dojazdy
z pracy
d a n e w y j a z d u
6.24 km
0.00 km teren
00:19 h
Pr.śr.:19.71 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Trochę okrężnie do dziadków. Zmokłam bardzo. Ale co tam
do pracy
d a n e w y j a z d u
4.88 km
0.00 km teren
00:17 h
Pr.śr.:17.22 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Po mokrym śniegu. Popołudniu ma zacząć padać deszcz. Fajna ta zima.
Kategoria dojazdy
Nie mogłam zmarnowac takiej pogody
d a n e w y j a z d u
11.33 km
0.00 km teren
00:40 h
Pr.śr.:17.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Miałam pojechać standardowo na Os.Rusa do dziadków ale słonko tak świeciło, jezioro maltańskie mrugało zalotnie a piesi pałętali się bez sensu, że postanowiłam ominąć to tałatajstwo i pojechać nad jezioro maltańskie. Nie mogłam zmarnować takiej pogody.
Wcale nie wiało i tak jakoś pojechałam sobie dookoła jeziora.
Nie spotkałam żadnego rowerzysty tylko paru biegaczy.
Zrobiłam kilka zdjęć.
Nie chciało mi się wracać do domu i do obowiązków a czas gonił, bo dzisiaj leciałam na siłownię i do fryzjera potem musiałam zrobić obiad na jutro, relację napisać i zdjęcia umieścić ;)OSiR nad jeziorem maltańskim.
© JoannaZygmunta
W tym miejscu był start Bike Maratonu u Grabka, ale nie w tym roku. Podobno miasto się nie dołożyło finansowo. Grabek pewnie przesadza bo myślę że nieźle na Poznaniu zarabiał sądząc po frekwencji a z drugiej strony gdyby to była piłka nożna to prezydent Grobelny osobiście by brał udział. Termy poznańskie
© JoannaZygmunta
Niedawno otwarte. Jeszcze nie byliśmy a podobno bardzo fajne. Jeżeli się dopatrzycie to widać parującą wodę z basenów zewnętrznych.
Słońce szybko zachodziło ale i tak już dzień był dłuższy.
Należało wracać.Zachód słońca nad jeziorem maltańskim
© JoannaZygmunta
W lesie moje miastowe oponki ślizgały się na śniegu, że ho ho.
Było śmiesznie jak torba przeważała mnie niebezpiecznie podczas poślizgów ale dałam radę.
Jak dotarłam do dziadków babcia zaraz powiedziała: "Znowu jechałaś przez Maltę" No cóż, starsi zawsze mają rację ;)
Kategoria dojazdy
do pracy
d a n e w y j a z d u
4.77 km
0.00 km teren
00:15 h
Pr.śr.:19.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Krówka
Odtajało można jechać.
Błotniki sprawdzają się wyśmienicie.
Lampka po zabiegach konserwacyjnych wykonanych przez mężusia rzuca snopem światła w dal i wiele widać. Mam zadbany rower (jak wszyscy czytający) i nic nie skrzypi i nie dzwoni, więc nie słychać, że jadę dlatego musiałam wymyślić jakiś sposób na informowanie z daleka zaspanych przechodniów, że jadę. Nie chce mi się ciągle dzwonić dzwonkiem rowerowym bo różnie się to kończy. Piesi potrafią robić dziwne tańce i ruchy po usłyszeniu dzwonka więc przyczepiłam sobie dzwoneczek -taki mały, który cały czas dzwoni. Mój ojciec używał go w zamierzchłych czasach na rybach, żeby słyszeć, że ryba bierze na tzw. "żywca". Teraz piesi nie tylko widzą ale też słyszą że jadę.
Tak więc jadę sobie i dzwonie jak sanie Św Mikołaja.
Szkoda tylko, że nie mam sań pełnych prezentów (dla mnie oczywiście ;)).
Kategoria dojazdy
Oglądać kąpiących się
d a n e w y j a z d u
20.33 km
20.33 km teren
01:14 h
Pr.śr.:16.48 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wczoraj z okazji moich urodzin poszliśmy na pływalnię w Kórniku ale ja stara skleroza zapomniałam karty wejściowej i musieliśmy przełożyć kąpiel na niedzielę. Po powrocie do domu przypadkowo spotkaliśmy sąsiada, który zaprosił nas na ping ponga. (stół domowy + siatka z albumów ze zdjęciami). Wraz z ilością wypitych izotonicznych napoi było coraz weselej i nagle ktoś rzucił, ze jutro idziemy wraz z sąsiadką zabawić się w morsów. Marcin zawsze chciał spróbować kąpieli w zimie, więc nie trzeba było go namawiać. Ja się boje zimna i na samą myśl o rozbieraniu w taką pogodę to stanowczo odmówiłam ale przecież mogę popatrzeć i dodać otuchy. Sąsiadka jeździ co tydzień więc jest doświadczonym morsem i podobno to lubi. Rano słoneczko świeciło, wszystko zapowiadało się interesująco. Około 12 dostaliśmy sygnał że dzieci sąsiadów (5 lat i 20 m-cy) są wyspane i możemy jechać. Ja wzięłam rower i odziawszy się szczelnie pojechałam okrężną drogą nad jezioro. Niestety zaczęło prószyć i śnieg przyklejał mi się do nochala. Jak dojechałam nad jezioro Dębiniec to morsy biegały na rozgrzewkę. Jak zobaczyłam jak nasze dzieci bawią się lodem, który ogarniał jezioro to zwątpiłam czy wejdą ale oni pobiegali, poskakali i zaczęli się rozbierać (mi zrobiło się zimno)Rozbieranie przed pływaniem
© JoannaZygmuntaDo wody!
© JoannaZygmunta
Sąsiadka miała specjalne buciczki jak dla nurków bo podobno w stopy jest najzimniej. Długo nie siedzieli. Sąsiadka po wyjściu z wody jeszcze się przebiegła w stroju kąpielowym, bo podobno wcale nie jest zimno i dobrze jest się obsuszyć przed przebraniem. Wyglądała czadowo. Wszyscy w czapkach, szalach, ciepłych kurtkach a ta biega w stroju kąpielowym.
Wrażenia z kąpieli od nowego morsa tutaj
Po kąpieli Marcin ubrał się i z dziećmi pojechali samochodem do domu a ja jeszcze troszkę sobie pojeździłam.
Pierwszy raz w życiu jeździłam po zamrożonym błocie. Ślisko i bałam się jeździć po zamrożonych kałużach ale było OK.
W domku ciepła zupa pomidorowa i wyjazd na pływalnie. Mi było zimno a Marcin stwierdził, że pływało mu się jak w zupie.
Marcin opowiada z takim entuzjazmem o kąpieli, ze możne mnie namówi
Kategoria wycieczka