Odprowadzić chłopaków
d a n e w y j a z d u
78.67 km
0.00 km teren
03:11 h
Pr.śr.:24.71 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Odprowadzić chłopaków do Gniezna bo by się biedaki na tej strasznej 5-ce pod jakiegoś TIRA wtranżolili ;). A było to tak: Grigor rzucił na twarz, że pojechałby sobie trochę dalej i jakby kto chciał to niech sie podłączy. Start wcześnie rano to mi pasowało i w stronę Gniezna więc w tereny których nie znam. Marcin pozostał z naszymi najkochańszymi pociechami, które po kalafiorach i fasolkach na kolację miały koszmary senne i nie dawały nam spać albo "miastowe" dziewuchy odwykłe są od ciemności i sie bały na ogródkach działkowych więc wstać nie było trudno bo i tak nie spałąm i wolałam jechać w trasę niż słuchać jak moje rozbudzone, zadowolone (że jasno) szczebiotki szczebiocą.
Po perypetiach ze znalezieniem sie znalazłam Grigora i Piotrasa, którzy czekali na mnie na drodze S5.
Przez cały czas pogoni za chłopakami, których miałam spotkać gdzieś w Pobiedziajach a okazało się, że są już dalej miałam "gorącą" linię Ja-Marcin-Seba. Nie opłacało sie chować telefonu w kieszeń a ze podobno mój aparat odporny jest na wszystko to trzymałam go w zębach ;)Asia zajeżdża z telefonem w buzi!? :-)))
© grigor86
Chłopaki widząc moja niechęć do jazdy z Tirami zaproponowali trasę przez Fałkowo gdzie ewentualnie miał czekać na nas Bolo z lolą (tylko uczestnicy wiedzą ;)) potem przez Owieczki gdzie były tylko gęsi, obok kukurydzy i znowu gdzieś tak jakoś myk i już byliśmy u Bolka. Znowu nie wiem jak byłam w centrum Gniezna. Jeszcze nie było nikogo z gnieźnieńskiej grupy BS to pojechaliśmy na zakupy do sklepu Społem gdzie kupiłam sobie puszkę kofeiny na rozbudzenie.
Wróciliśmy do Bolka a tutaj czekają juz na nas gnieźnianie. Wspólne zdjęcie przed Katedrą w Gnieźnie. Od lewej: ja, Pan Jurek, Piotras, Dawid, Mateusz, Asia, Kuba, Marcin
© grigor86
Fotka i instrukcja jak mam wracać.
"Pojedziesz kochana najpierw w prawo, potem w lewo i jeszcze raz w lewo i jak będzie siedział kot to tam skręcisz." Taki miałam mętlik po nadmiarze informacji jak mam jechać. Wiedziałam, że mam na światłach skręcić w lewo i potem szukać kierunkowskazu na Kiszkowo. Udało się bez problemów, znalazłam drogę i było fajosko. Ciepło, miło, lato pachnie, ptaki śpiewają, rowerek smiga, idiotka blondyna wyprzedza traktor ledwie mnie mijając z przeciwka, wyskakuje na mnie "czerwony karczmarz" Czerwony karczmarz w Waliszewie
© JoannaZygmunta
Ten zatrzymał jednak ten sieporek za plecami i rower mi oddał ale napić się nie dał.
Potem bez przygód dojechałam na ogródek i zamieniliśmy się rolami. Marcin pojechał z Marcinem na dziewice a ja z moimi niewyspanymi królewnami poszłyśmy na spacer po ogródkach szukać, gdzie jeszcze uchowały się przed złomiarzami pompy. Kto znalazł ten sie cieszył, że znalazł i potem płakał bo miał kupić loda. Żeby nie było płaczów matka w końcu znalazła najwięcej pomp. Gdyby te hipotetyczne pompy sprzedać na złom to miałabym na lekko używany samochód a nie na trzy lody ;)
Kategoria szosa
komentarze