W kole Pobiedzisk na wyścigi
d a n e w y j a z d u
34.40 km
0.00 km teren
01:24 h
Pr.śr.:24.57 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
W naszym pięknym mieście Pobiedziska zorganizowano wyścigi na szosie i grzechem by było zlekceważyć takie wyzwanie, więc zorganizowałam teściową i poleciałam pościgać się.
Na miejscu spotkałam Przema i Marcina i gadaliśmy jakbyśmy sie wybierali na rajd nad jezioro Dębiniec a nie na ścig zagrożony szlifami. Przed startem w Pobiedziskach
© JoannaZygmunta
Przed startem przyleciała teściowa z dziewczynkami i jak zwykle szalała z aparatem fotograficznym niczym japoński turystaZ Martą i teściową
© JoannaZygmunta
Na starcie spóźniłam się jak dupa wołowa bo nie mogłam się wpiąć. Do tego puścili nas jako ostatnie i nie było się pod kogo podczepić. Babki mi odjechały a dziadki były za cienkie. I miałam samotną podróż pod wiatr. Szkoda, że tylko jedno kółeczko bo chociaż bym się lepiej zmęczyła ;).
Nie byłam ostatnia a wśród kobiet byłam 4- ta. Na usprawiedliwienie 4 pozycji powiem, że były młodsze o 10 lat II miejsce i o 20 III miejsce oraz I była mistrzynią Polski na szosie (przynajmniej się tak chwaliła). Było fajnie i szybko. Średnia może nie wskazuje ale na nią składało się: rozgrzewka, rozjazd, dojazd do domu po czarną mambę, którą wróciłam sobie na metę po skromny pucharek wręczany przez Burmistrza Pobiedzisk.
Niestety "japoński turysta" robi zdjęcia ale do wysłania nie specjalnie się pali. Liczę na Przema i jego aparat, który zawiera również zdjęcie rozwodowe, które chętnie opublikuję (bez głupich myśli proszę ;) )
Kategoria szosa, wyścig
komentarze