JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Rodzinnie

  d a n e    w y j a z d u 8.94 km 8.94 km teren 00:44 h Pr.śr.:12.19 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 26 maja 2013 | dodano: 26.05.2013

W sobotę o 4,30 moje najmłodsze dziecię wsadziłam do autobusu i obcierając łzę patrzyłam jak odjeżdża do Kołobrzegu. Pod autobusem była dzielna ale w domu płakała, że jedzie bez mamusi. Mam nadzieję, że jest jej tam dobrze i że nie beczy. Matka to matka ciągle myśli o swoich dzieciach nawet jak są już stare i brzydkie. Marta bez Zośki więcej z nam przebywa i rozmawia a do tego tak się złożyło, że w Pobiedziajach i okolicach odbywały się pikniki rodzinne. W sobotę lało jak by kto węża zapomniał zakręcić i nie bardzo chciało nam się wychodzić z domu ale około 15 trochę zelżało i poszłyśmy z Martusią na Piknik ekologiczny. Fajnie było. Podglądałyśmy rodzinę pszczół w specjalnym przejrzystym ulu, jadłyśmy podpłomyki z ręcznie robionym masłem i oglądałyśmy garnki do gotowania bielizny, tarkę do bielizny i jako żywo stanęło mi w oczach moje dzieciństwo i stara pralnia na podwórku kamienicy w której mieszkałam oraz sąsiadka, która wygotowywała prześcieradła ze szpitala. O 19 zagrała Ewelina Flinta. Muszę powiedzieć, że wykazała się wielkim profesjonalizmem. Zimno było jak cholera, publiczność topniała w miarę coraz bardziej padającego deszczu a ona śpiewała i rozkręcała wiernych fanów w postaci nastolatków coraz bardziej.

Koncert Eweliny Flinty w Pobiedziskach © JoannaZygmunta

Marcie się podobało mi też bo kobieta potrafi śpiewać. Ma głos jak dzwon i potrafi się zachować. Myślę, że gdybyśmy zostały tylko my dwie z Martą to i dla nas by zaśpiewała. Szacun. Specjanie zaproszona gwiazda z Radia Markury Michał Ogórkiewicz spuchł i pojechał do domu (Biskupice). Moim zdaniem wstyd! Daleko nie miał i do tej 21 mógł poczekać. Jak go kiedyś spotkam na rowerze to mu powiem co myślę.
Sobota była miła a niedziela jeszcze fajniejsza.
Z rana chciałam sobie odespać ale o 6 rano Marcinkowski szukał gaci bo jechał z Maciejem na 100 km. Nie mogę powiedzieć, starał się być cicho ale i tak mnie wybudził, że spałam tylko do 9 ;) Z Martolińską zjadłam śniadanie i znowu wskoczyłyśmy do łóżka. Po 11 wrócił Marcin a o 15 zaczynał się festyn rodzinny w skansenie miniatur. Marcin nie bardzo miał ochotę jechać bo go bolały nogi ale obiecałyśmy, że nie będziemy cisnąć i dał się namówić. Festyn był skromniutki ale z przyjemnością obejrzałyśmy sobie miniatury. Marta była zafascynowana i nie pamiętała, że była już tutaj dwa razy.
Przy mysiej wieży w skansenie miniatur © JoannaZygmunta

Marta rycerz - skansen miniatur © JoannaZygmunta

Potem podjechaliśmy do grodu z maszynami oblężniczymi. Marta była zachwycona
Czytała wszystkie opisy i oglądała filmiki o maszynach.
Marcin z Martą czytają instrukcję obsługi Wineii © JoannaZygmunta

Marta czyta o działaniu maszyn © JoannaZygmunta
.
Obejrzeliśmy peririerre, taran,wieżę, trebusz, onager,winejeę, pluteję, kosze itp.
Po wyjściu z grodu zrobiło się ciepło miło i słonecznie. Wiadomo, koniec weekendu to trzeba ludzi powkurzać. Jakimiś drogami przez piękne pola dojechaliśmy z powrotem do Pobiedzisk.
Po polnych drogach w pełnym słonku :) © JoannaZygmunta

Było miło a Marta już śpi.


Kategoria wycieczka


komentarze
surf-removed
| 09:48 poniedziałek, 27 maja 2013 | linkuj trebusz, wineja i pluteja... idę rozkminiać z czym to je ;)
rowerzystka
| 21:08 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj Super ten skansen miniatur :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ajasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]