Szosowo spotykając "wertepowców"
d a n e w y j a z d u
75.88 km
0.00 km teren
03:00 h
Pr.śr.:25.29 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Najpierw 25 km ciagle pod wiatr. Dojechałam do Kostrzyna do szkółki z drzewkami. Połaziłam i znalazłam drzewka, które mam nadzieję nabyć w najbliższą sobotę. Będzie ładnie :). W Kostrzynie droga miała prowadzic z wiatrem ale stwierdziłam, że tam są dupowate asfalty więc fajniej będzie zawrócić i jechac sobie wzdłuż S5 i tym razem z wiatrem w plecy. W okolicy Sannik widziałam miotających sie rowerzystów z mapnikami i numerkami przyczepionymi do rowerów. Jedna para jechała w przeciwną niż ja stronę, druga stała i medytowała, a trzecia dwójka facetów jechała w moją stronę. Podjechałam i zapytałam się czego szukają i co to za impreza. Okazało się, że są uczestnikami rajdu przygodowego "Wertepy". Mają do pokonania 80 km rowerem i znalezienia 19 punktów. Gdzies tam mają bieg i przeprawę kajakową. Jechałam sobie z chłopakiem i gadałam gdy nagle ten mówi, ze musi poczekać na kolegę. Szczerze to nie jestem przyzwyczajona, do tego, że faceci nie mogą za mną nadążyć. Zwykle to ja mam jęzor do pasa i tylko mi miga kurtka Marcina jako znikający punkt. Jeszcze chwilę pogadaliśmy i pojechałam sobie. Dojechałam do Pobiedzisk i zrobiłam kontrolny telefon z zapytaniem co tam słychać u lasek. Wszystko dobrze. Oglądały bajkę i zaraz będą tańczyć na macie. Nie muszę wracać. Nie wiele mi trza było mówić. Szybko w drogę choć znowu pod wiatr w stronę Kostrzyna, Góry i Sarbinowa. Znowu pod wiatr i to coraz silniejszy i coraz mniej wiosenny. W Jankowie nawrotka i wiatr w plecy. A tam urodzaj "wertepowców"- rowerzystów, pieszych i rolkarzy. Od strony Biskupic jechało 2 takich rolkarzy, że miło było popatrzeć. ;) Opaleni, na krótko normalnie wiosna. Innych spotykałam na "popasie" lub wlekących się ostatkiem sił. Ta para jechała całkiem żwawo "wertepowcy na rolkach"
© JoannaZygmunta
Pod Pobiedziajami zaczęło padać, do tego przypomniało mi się, że za chwilę mam iść do fryzjera, od jakiś 10 km nie miałam co pić (bo przecież wyjechałam na jakieś 30 km)więc czas było wracać. Marcin obiecał mi, że podwiezie mnie do domu wracając autem ze swojego treningu ale jakoś go nie było. Musiałam się streścić a Pobiedziska są pod górkę. Dojechałam do domu to szybko prysznic i do fryzjera. Czas zapierdziela jak szalony.
W ramach uprzyjemniania sobie życia kupiłam sobie piękne butkiMoje pięne nowe butki
© JoannaZygmunta
Mają jedna wadę - nie nadają się, żeby wkręcić SPD ;)
Kategoria szosa
komentarze