JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Przed fitnessem

  d a n e    w y j a z d u 22.22 km 20.00 km teren 01:19 h Pr.śr.:16.88 km/h Pr.max:30.90 km/h Temperatura:-7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 8 grudnia 2012 | dodano: 08.12.2012

Oj! Zimno dzisiaj było. Galotów pełno na sobie a i tak zimno się wciskało. Za to widoki cudowne!! Szadź osadziła sie na gałęziach i tworzyła niesamowite obrazy.

Szadź osiadła na gałęziach © JoannaZygmunta

Marcin na swoim czerwonym rowerze w czerwonej kurteczce wyraźnie odcinał sie na tle śniegu i białych drzew.
Na tle śniegu © JoannaZygmunta

Pojechaliśmy sobie nad jezioro Uli i Baba. Nie miałam dużo czasu ale i też nie miałam siły. Wkurzałam Marcina bo za wolno jechałam i marudził więc posprzeczaliśmy się troszku. Zaraz zrobiło nam się ciepło. Marcin się rozgrzał, ja też i zaczęłam kręcić szybciej. Nawet w paluchy u rąk zrobiło się ciepło.
Zimowy obrazek © JoannaZygmunta

Dojechaliśmy do jeziora, które zamarza. Pięknie wyglądało.
Zamarzające jezioro © JoannaZygmunta

Zimowy pejzażyk © JoannaZygmunta

Marcin był w mało romantycznym nastroju więc badał jaka pokrywę z lodu ma jezioro.
Zamarza czy nie? © JoannaZygmunta

A nasze rumaki odpoczywały © JoannaZygmunta

Po chwili szybki powrót. Kałuże skrzypiały pod kołami, śnieg skrzypiał, mój rower skrzypiał i się ślizgał ale obyło sie bez gleb.
Na 11 byłam umówiona z sąsiadką na dwugodzinny step w Pobiedziskiej szkole. Obiecałam sąsiadce, że będę na kwadrans przed a wpadłam do domu punkt 11. Szybkie zwalanie ciuchów, latanie i szukanie ciuchów na aeorobic, napełnianie bidonu i szybka jazda do szkoły. Zajęcia już trwały i musiałyśmy nadganiać. Układ był w miarę łatwy, więc szybko było ok. Wycisk jak zawsze a po godzinie naparzanki ćwiczenia. Było ciężko, zagryzłam zęby i robiłam te brzuszki jakieś rozciągi i cholera wie co jeszcze. Jestem zadowolona, czuję się powiedzmy, że OK, raczej nie będę jutro cierpieć.
Na stepie ale nie szerokim tylko fikanie girami w te i wewte © JoannaZygmunta

Może jakieś pobieganko jutro. Ale koniecznie jak w środę. W srodę po siłowni poszłam z Marcinem pobiegać. Mieliśmy biec do kapliczki ale Marcin namówił mnie dalej. A dalej to był cmentarz przy którym już zdychałam i w ramach dodawania sobie siły, przypomniałam sobie "noc żywych trupów" i zaraz mi się lepiej biegło czyt. uciekało. Lampeczka malutka przede mną a za mną nie wiadomo co. Dodało mi troszkę szybkości a zwłaszcza jak drugi raz przebiegałam przy cmentarzu. ;)


Kategoria wycieczka


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa alawe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]