Do Poznania
d a n e w y j a z d u
30.54 km
20.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:17.96 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Piękna pogoda. Marcin skoro świt załadował rower na auto, wsadził dziewczynki do auta (dobrze, że nie odwrotnie) i pojechał do Poznania bo miał coś do załatwienia. Ja ze spokojem poszłam sobie do fryzjera troszku posprzątałam ale stwierdziłam, że szkoda takiej pogody na latanie ze szmatą, wzięłam rower i pojechałam do Poznania. Na słuchofonach "cztery pory roku", słonko, czerwono-zlote drzewa i nagle za zakrętem nad rowerem klęczy starszy facet i wyglada jakby sie modlił. Zatrzymałam się. Może zasłabł?. Ta, zasłabł. Pomogłam mu się podnieść, pozbierać klamoty, które pogubił przy przewrotce i się zapytałam, czy żle się czuje, czy za dużo wypił. "pani, za dużo wypiłem" "tak z rana! Panie. Nie szkoda dnia?" "Pani :(" "Dobra, tutaj się pan chwyć kierownicy, i do domu, nie spać, nie jechać na rowerze i nie pić więcej" Mam wrażenie, że raczej nie będzie pamiętał, że ktoś go zbierał. :(
Potem jeszcze musiałam czekać aż kopara przestanie kopać pod kanalizę. Ale po 5 min się wściekłam i polazłam przez krzaczory dookoła. W okolicach Gruszczyna spotkałam się z Marcinem, który wyjechał mi na przeciw. W Swarzędzu obserwowaliśmy ewolucje samolotowe. Wystarczyło mi tylko patrzeć i robiło mi się niedobrze, wolę być na ziemi ;).
Piękny dzień.
Kategoria inne