a potem nad jezioro
d a n e w y j a z d u
8.30 km
8.30 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dojechaliśmy do domu i szybko obudziliśmy maluchy, śniadanko, na rowery i nad jezioro Dębiniec gdzie czekali już Jarek i Jacek. Tam piwko a dziewczyny brodziły w wodzie.Nad jeziorem piwko smakuje wybornie
© JoannaZygmunta
Uśmiałam się z chłopakami i już mieliśmy się rozjechać jak zobaczyłam, że Jarkowi zimno. Zaproponowałam kawkę u nas w domu. W drodze do Pobiedzisk Zosia popisywała się swoją jazdą a Marta też dzielnie jechała. Przy kawie i ciastkach znowu kupa śmiechu. Musiałam pochwalić się moim Wilim bo jego waga jest zjawiskowa. Uwielbiam patrzeć na miny facetów jak podnoszą Wilego. Chciałam poczęstować ich obiadkiem ale po pierwsze trochę wcześnie a po drugie Jarek miał pełny plecak jedzenia bo Aga o nich zadbała. Po kawce Marcin odprowadził chłopaków z osiedla na Kostrzyn i zauważyłam, że przejazd nowych rowerzystów na osiedlu wzbudzili sensację. która rozproszyła niedzielną nudę spokojnego osiedla żółtych domków.
Ciekawe kiedy dojadą do domu bo to wtedy dopiero był 60 km a była godzina 13.
Ponieważ nie dojechałam do Czerniejewa rowerem to pojechaliśmy autem. Spotkaliśmy zaskrońca, który bardzo się podobał dziewczynkom bo okazało się, że ma cudowną, aksamitną skórkę. Oglądanie zaskrońca
© JoannaZygmunta
komentarze
Racja z tym że Aga zadbała o nas - w drogbasowym plecaku nawet były ... naleśniki !