Żeby mi zadek nie urósł
d a n e w y j a z d u
34.47 km
0.00 km teren
01:32 h
Pr.śr.:22.48 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
„Sprzedaliśmy” dzieci i poszliśmy na zakupy do BCM-u do którego boję się jechać bo dostaję tam zawrotu głowy i braku opamiętania. Wyszliśmy z o parę stówek lżejszym portfelem. Czyli puścili nas z torbami. Pomimo, ze było po 13 tej pani z uśmiechem czekała aż sobie obejrzymy i kupimy sobie coś jeszcze wśród szerokiego asortymentu:
rękawki
ochraniacze na buty (stary opamiętaj się!!!!)
rękawiczki (stara opamiętaj się !!!!!).
Było tym bardziej miło, że wlazłam w stroik S/4 czyli radocha bo zadek się zmniejszył. Ciuchy teamowe mam 6 i ostatnio czułam, że są coś za luźne. Nawet je obejrzałam czy się nie rozlazły, ale nie :D.
Podochocona tym sukcesem pojechałam po dżiny i znowu radocha bo rozmiar 38 jest dobry bez wciskania się. Co prawda jest to sklep z optymistycznymi czyt. większymi rozmiarami ale zawsze 38 a nie 42 ;).
Potem makaroni za 4 zł bo na czymś trzeba oszczędzać, mufinka, piwko, kawka z mleczkiem i zaświeciła się lampeczka pt: babo kupiłaś sobie mały stroik, rozpęknie się tobie jak tak będziesz się opychać. Ponieważ wszystko było pycha i nie odmówiłam sobie niczego to za namową Marcina pojechaliśmy ćwiczyć siłę. Cudowałam przed wyjazdem, że nic mi nie pasuje a tak naprawdę to się bałam, że nie dam rady i się zamęczę a Marcin mi nie odpuści.
Pojechaliśmy na Kociałkową Górkę która podobno jest bardzo dobra do ćwiczeń siłowych. Marcin kazał mi wrzucić na blata z tyłu na 2 od końca i jechać. Myślałam, że nie podjadę ale się dało. Zjechałam i 2 raz pod górkę. Już trochę było mi słabo ale Marcin powiedział, że jak jeszcze nie spadłam z roweru to mogę 3 raz. No, okazało się, że mogę i nawet mroczki zniknęły a potem…. na takim przełożeniu pojechałam całe kółko. Nigdy mi tak noga nie podawała. Dodatkowym batem do szybszej jazdy była burza, W stronę burzy
© JoannaZygmunta
której ogon nas ogarnął. Tak nas zlało, że przez chwilę nic nie widziałam, wiatr spychał mnie do rowu, po pysku prało tak mocno, że się zastanawiałam czym sobie zasłużyłam na takie lanie. Po chwili byłam cała mokra, w butach chlupotało a przed nami jeszcze 20 km. Nie było gdzie się schronić a jak trochę zelżyło to nie było sensu się zatrzymywać bo zimno. Po deszczu zaświeciło słonko
© JoannaZygmuntaPiękne chmury po deszczu. Gdzieś tam jest tęcza
© JoannaZygmunta
W domciu ciepła herbatka, gorąca kąpiel i winko – czerwone , mmmnniaaaaaam.
Kategoria wycieczka
komentarze
gratki skutecznych treningów - pod bacznym okiem trenera ;-P ...
A wieszaki w BCM zbytnio kuszą do wydawania kasy, dlatego im rzadziej się tam zagląda tym więcej w portfelu/koncie kasy :)