do roboty i po mieście
d a n e w y j a z d u
53.91 km
40.00 km teren
02:49 h
Pr.śr.:19.14 km/h
Pr.max:45.49 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dzisiaj jechałam na szkolenie na 9 rano i nie mogłam wstać. Nie pozwoliłam wyjść z łóżka Marcinowi używając swoich damskich wdzięków ale ... to co przyjemne się też kończy. Potem to tylko latanie i szykowanie śniadań, kontrola w co sie mają zamiar ubrać dzieciory, napełnianie bidonu, szukanie rękawiczek (przecież były tutaj ostanim razem!!!!) gdzie jest mój kask??, Marcin zabierz mi ciuchy na przebranie. Jakie ciuchy?? Te o które sie zaraz przewrócisz itp itd. I wylot.
W lesie ptaki śpiewają i mój telefon też:
- Asia gdzie są kluczyki od auta?!!!
- Zaraz (panika, szaleństwo w mózgu) no w plecaku co go mam na krybonach. (o żeś k.... zabije mnie!!!)
Marcin ostoja spokoju nawet sie nie spienił co u mnie byłoby oczywistością. Wymyśliliśmy, że są drugie kluczyki w szafie i je weźmie. OK, jakoś poszło.
I wtedy zapytał mnie czy mam zapiętą torebkę podsiodłową. NO nie i wszystko wyleciało!!!! Szaleństwo z mojej strony gromy poleciały. Marcin odczekał moją tyrradę i powiedział, że tam tylko była dętka i łyżki. Łyżki zniknęły, dętka była ale co mi po samej dętce. Zabrał mi pompkę i niewinnie się pyta czy mam zapiętą torebkę. Faceci. Nic tylko dusić. Najlepiej w sypialce ;)
Potem jazdy tam i siam po Poznaniu. Zadziwiłam się gdy przydusiłam na Rondzie Kaponiera i jakoś tak wyszedł mi maks 45,49 i nie bolały mnie nawet girki. Nie znam swoich możliwości.
Kategoria dojazdy