poniedziałek - dojazd na szkolenie
d a n e w y j a z d u
27.20 km
0.00 km teren
01:35 h
Pr.śr.:17.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Z Poznania pociągiem TLK który nie miał miejsc na rowery więc musiałam mój rowerek przypiąć na końcu składu który, jak się potem okazało po zmianie lokomotywy stał się początkiem. Dopięłam się do dwóch rowerów dwóch miłych panów, którzy pomogli wepchnąć mi rower do pociągu, wzięli ode mnie plecak, usadzili mnie w przedziale i zaczęli opowiadać o swoich planach rowerowych i odbytych wycieczkach. Był to ojciec -jakieś 50 lat i jego syn jakieś 18. Co roku od 3 lat wyjeżdżają na dwa tygodnie w Polskę, pakują sakwy i jadą. Byli nad morzem, w zeszłym roku na Mazurach a teraz wybrali się w Bieszczady. Groszem nie śmierdzą, więc śpią w namiocie, rowery nic specjalnego ale za to wycieczki i przygody do opowiadania na 3 godziny jazdy do Warszawy. Nie wiem kiedy dojechałam, tak mignęło. Oczywiście pomogli mi wysiąść i pożegnaliśmy się jak najlepsi znajomi. Pewnie nigdy ich już nie spotkam ale niech im się wiedzie. Powodzenia :).
Przesiadka w linie mazowieckie i zdziwienie bo rower jedzie za free. Super!. Na stacji Stara Iwaniczna otworzyły się samoistnie drzwi. Zamknęłam je bo jakieś dziewczyny puszczały „muzykę” z komórki i mnie wkurzały bo ani repertuar mi się nie podobał ani jakość nagrania. Ledwie te drzwi zamknęłam to się znowu otworzyły, zamknęłam je znowu a te się otwierają i znowu chcę je zamknąć a faceci w przedziale: ”Nie ma co. One się tu zawsze otwierają, bo stacja jest krzywa” Wyraziłam swoje zdziwienie i się dowiedziałam, że to są nowe stacje, bo kiedyś to tylko była Warszawa- Piaseczno-Zalesie Górne a potem dobudowali i to z różną jakością. A że jeszcze parę lat temu to tu kapucha i zboże rosło, a że Zalesie powstało w latch 30 tych XX wieku i ze tam pełno dębów rośnie a niektóre mają po 600 lat a liści nie wolno palić i nikt nie wie co z nimi zrobić. Znowu 30 minut podróży minęło jak z bicza strzelił. Dojechałam dosyć wcześnie, więc tylko szybko się przebrałam i pojechałam pooglądać okolice. Upał był jak jasny gwint. Miałam przewodnik ale troszkę małe mapki. Pogubiłam się ale małe kółeczko terenowo- szosowo zrobiłam. Wybrałam się w okolice Zalesia do Żabieńca przez Orzeszyn, Dobiesz, Ustanówek do Zalesia Górnego. Jechałam Traktem Wareckim i leśną szkołą. Trasa łatwa i przyjemna. Trochę słabo oznakowana ale koniec języka za przewodnika i nie zginęłam.
Po powrocie małe piwko i spać żeby chociaż trochę rano się przejechać bo plan szkolenia był napięty.
Kategoria wycieczka
komentarze