po miastowo
d a n e w y j a z d u
21.37 km
0.00 km teren
01:16 h
Pr.śr.:16.87 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
W związku z chorobą mamy jeździmy do lekarzy różnych specjalności a mamy na rurę nie wezmę, więc z Pobiedzisk razem z Marcinem do Poznania (rower na dachu) Tutaj po drodze do domu dziadków Marcin wyrzuca mnie i rower (ależ brutal) i do roboty z 3 km rowerem gdzie załatwiłam cos ważnego i szybko rowerem do pracy Marcina gdzie już na mnie w aucie z mamą czekał. Tu zamiana za kierownicą, rower do biura Marcina, autem do lekarza, od lekarza do dziadków domu autem stamtąd autem do biura Marcina i znowu na rower do mojej roboty. Po pracy już bez większych wariactw do domu dziadków i tam czekanie na Marcina, który przyjechał autem a wracał do Pobiedzisk rowerem. Skomplikowane co? Ale u nas to norma, że się wymieniamy auto-rower, rower-auto, nosimy torby z ciuchami, wozimy rowery na dachu auta itp.
Ja już doszłam do takiego etapu, że mi się niechce chodzić, wolę jechać rowerem, bo szybciej, bo wygodniej, bo nie trzeba deptać. Dobrze, że wolę rower a nie auto ;)
Czas na ustalanie planów wymianek jest zawsze podczas nudnej jazdy z/do domu. Lecz nie zawsze wszystko dopięte jest na "ostatni guzik" dzisiaj zapomniałam butów do pedałów i musiałam jeździć w tenisówkach. Ale mnie bolą stopy! Musiałam deptać środkiem stopy albo piętami. Powiedziałam sobie, że podepchnę rower pod górke na Malcie (ze względu na brak odpowiednich butów) ale potem pomyślałam - podjadę tyle aż będą stopy za bardzo boleć, ale popychając piętami, podpierając się zębami i przy pomocy paznokci wjechałam pod górkę i do domu dziadków, gdzie czekały na mnie moje babolindy.