Trochę wolnego w piątek
d a n e w y j a z d u
49.33 km
33.00 km teren
03:00 h
Pr.śr.:16.44 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wzięłam wczoraj urlop, bo moje maludy miały rekolekcje i poszły tylko na godzinę do Kościoła. Marcin zawiózł je autem do Poznania a ja pojechałam sobie rowerem. Droga strasznie błotnista i rozkopana (układanie kanalizacji). Nie jechałam szybko bo miałam czas. Pooglądałam sobie nowe osiedla domków jednorodzinnych do sprzedaży (ładne), odwiedziłam koleżankę Elizę (z marnym skutkiem – nie było jej), pooglądałam konie na pastwisku i pojechałam do warsztatu Maxa i Asi. Poprosiłam Maxa, żeby zdjął mi „telewizory” z manetek, bo mi do koloru paznokci nie pasują. On już nic nie mówi. Pewnie nie ma siły ;). Tak naprawdę to je zdjęłam bo w Lipicanku nie mam i muszę nauczyć się jeździć bez wskaźników, żeby potem na wyścigach nie myśleć którą manetką i jak przerzucić łańcuch.
Pożyczyłam sobie od nich siodełko Selle Italia do testów bo to na Lipicanie jest męskie i nie jedzie mi się komfortowo (delikatnie mówiąc).
Z warsztatu pojechałam na Cytadelę i oglądałam sobie traski XC. Nie mam odwagi, żeby tam zjechać, ale coraz bardziej mi się te zjazdy wydają „przejeżdzialne”. Więcej bym sobie pojeździła, ale zadzwonił Marcin z pytaniem gdzie jestem i otrzeźwił mnie, że mam niestety obowiązki.
W pracy Marcina dostałam dobrą sznekę i dobrą kawę.
Potem do auta i po dziewczyny do dziadków. Już przebierały nóżkami bo obiecałam im, że pójdziemy na pływalnię. Znowu basen i jacuzzi były tylko dla nas. Rewelacja. 15 min w jacuzzi i było super. Wieczorkiem Marcin zamontował mi nowe tarcze hamulcowe XT a potem zamontowaliśmy nowe pedały do Marcina Speca. Wieczór minął nam przyjemnie w garażu. Wpadł sąsiad rowerzysta i pogaduchom nie było końca.
Bardzo miły dzień. Miły zwłaszcza, ze mogłam sobie pojeździć na rowerze. Pogoda dopisała, chociaż jak wyjeżdżałam to śnieg leżał i było ślisko jak jasny gwint.
Kategoria dojazdy, wycieczka
komentarze