do Pobiedzisk
d a n e w y j a z d u
31.89 km
27.00 km teren
01:54 h
Pr.śr.:16.78 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin przyjechał do Poznania z rana asfaltem i mówił, że było fajnie i nawet nie za zimno ale on jechał z wiatrem a ja miałam jechać pod wiatr i nie bardzo mi się chciało walczyć z przeciwnikiem wiejącym z nad pola. Co prawda po obejrzeniu 7 zdjęcia z ostatniego wpisu Grigora86 Karczewko niezła gehenna w błocie mogłam spodziewać się błociska po oski ale postanowiłam być twarda i uczyć się jazdy po glajdzie. Szybko miałam okazję bo już za Maltą. Droga Gruszczyn – Uzarzewo po jesiennych przekopkach (zakładali kanalizę albo coś takiego) przypominała maź poprzecinaną koleinami, potem w Biskupicach polna droga była grząska i mało przyjemna. Jednak największe błocko spotkałam na opłotkach Pobiedzisk. Tam to już koła buksowały i musiałam wsadzić buta w błoto.
Jestem zadowolona z siebie. Nauczka z jesieni kiedy po spacerkach w błocie nie mogłam wypiąć buta i wyłożyłam się pod Dziewiczą Górą poskutkowała. Marcin mnie wtedy ochrzaniał a ja sobie postanowiłam wbić w makówę: „Jak rower jedzie to się jedzie bo inaczej się przewróci a ty z nim.” Przez te błota średnia marna. Marcin już myślał, że obiecującym wdowcem został bo gdzieś w lasach zaginęłam i wydzwaniał do mnie akurat jak już byłam niedaleko domu ale za to w głębokim błocie. Niestety nie tym razem ;p
Kategoria dojazdy
komentarze