1:0 dla Dziewicy
d a n e w y j a z d u
54.65 km
11.00 km teren
03:30 h
Pr.śr.:15.61 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Dzieciaki spały u babci więc udaliśmy się na podbój Puszczy Zielonki i paskudnej Dziewiczej Góry.
Marcinek na zachętę kupił babeczki z bitą śmietaną i owocami. Ciasteczko na zachętę
© JoannaZygmunta
Pojedliśmy, wypiliśmy kawkę i pojechaliśmy.
Pogoda była całkiem całkiem. Nawet słonko zaświeciło. Marcin powiedział, że to tylko dziura w chmurach pomiędzy tymi deszczowymi a śniegowymi. Na szczęście co do rodzaju chmur się pomylił ale że będzie padać to sprawdziło się w 100 % na powrocie.
Jechaliśmy dzisiaj okolicami Grigora86. Pojechaliśmy wzdłuż Jeziora Kowalskiego, odwiedziliśmy zaporę i dzisiaj już tak nie śmierdziało jak podczas wyprawy na Wielkopolską Szybką Setkę. Jakiś facet pływał łódką i było przyjemnie.Facet na łódce
© JoannaZygmunta
Jeszcze wtedy było słonecznie a zdradzieckie błoto jak na zdjęciach Grigora86 było przed nami. Na zdjęciach Grigora86 nie wyglada to tak paskudnie jak w rzeczywistości, która jest znacznie bardziej błocista, bo zdjęcia jak zwykle wypłaszczają i oszukują.
Marcin ma świętą cierpliwość ale wkurzał się na mnie, że złażę z roweru przed błotem. A przecież ja złaziłam tylko przed mega błotem. I znowu miał rację, żeby nie babrać się w błocie, bo mi się SPD-y zatkały i wypiąć się mi nie udało akurat wtedy gdy podjeżdżałam pod Dziewicę i z mokrego korzenia mnie wrzuciło w kupę liści i koło mi zabuksowało i znalazłam się na ziemi. Pięknie nabiłam się mostkiem na kierownicę i mnie tak przytkało, że myślałam, że dzisiaj to już tchu nie złapię. Marcin pomógł mi się podnieść, poprzytulał a potem zaczął analizować dlaczego się wywaliłam. No kurde wywaliłam się bom dupa i przez moje łażenie po błocie tak to się skończyło. Gdybym się wypięła to bym się podparła.
A tak chciałam zrobić mu przyjemność i lepiej niż ostatnio podjechać. Bez aaaaaaaaaa i nie dam rady.
Cóż, nauka nie idzie w las i w drodze powrotnej ani razu nie zlazłam z roweru przed żadnym błotem. Faktem jest, że jechaliśmy inną drogą i było mniej błota ale po tej nauczce już cały czas jechałam.
Poobijałam się solidnie. Koło figurki Matki Boskiej w Puszczy ZielonceFigurka Matki Boskiej
© JoannaZygmunta
się rozstaliśmy i Marcin pognał do domu, żeby przyjechać po mnie autem, bo ja miałam coraz mniej siły. Kolana mnie bolały i jak podskakiwałam na dziurach to obity biust bolał mnie niemiłosiernie. Marcinek pognał a ja powolutku do przodu. W Tucznie wjechałam na szosę, która momentami była bez dziur i jechało się lepiej. Jak Marcin zadzwonił, aby dowiedzieć się gdzie jestem to byłam już w Pobiedziskach. Wyprzedził mnie jakieś 15 minut ale zanim się przebrał itd.. to już byłam.
W domu zaczęłam oglądać "rany". Spokojnie mogę iść do obdukcji bo "mąż mnie bije". Na mostku obtarcie (jutro siniak) wielkości pieści. Lewa pierś z siniakiem również dużych rozmiarów, kolana z siniakami. Szczęka mnie boli - nie wiem dlaczego, biodro obite i cała jestem obolała. Można jeszcze podciągnąć parę siniaków z siłowni (bo ja bardzo zdolna jestem w sprawie siniaków) i mój mąż jest sadystą ;). A to taki miły facet tylko głupią babę ma co jeździć nie umie a się pcha. No cóż, widziały gały co 15 lat temu brały.
komentarze
Ostatnio napychanie wygrywa z rowerkiem, ale jak tu zrezygnować ze słodyczy i z nektaru chmielowego :)
W Jeziorze Kowalskim jest teraz dużo mniej wody niż latem, ale za to jej czystość jest o wiele lepsza.
Pozdrawiam