Z pracy
d a n e w y j a z d u
35.36 km
33.00 km teren
02:01 h
Pr.śr.:17.53 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Wczoraj pojechałam pociągiem do pracy i stwierdziłam, że szkoda czasu na wyczekiwanie na odwołane pociągi albo pociągi widmo. Dzisiaj rano wzięłam rower i postanowiłam, że jak nie przyjedzie pociąg to pojadę rowerem. Na szczęście (bo ciemno jak w .....) przyjechał i razem z moim "zdobywcą" odbyliśmy szybką podróż do Poznania. W Poznaniu padało i było zimniej niż w Pobiedziskach ale miałam nadzieję, że się wypogodzi. Tak też się stało po południu, nie było słońca ale chociaż nie mżyło.
Miałam dzisiaj w pracy zastępstwo i musiałam zawieść parę listów na pocztę. Ubrałam się w obcisłe, wsadziłam siatkę z listami za pasek od plecaka na brzuchu i pojechałam. Na poczcie panie patrzyły dziwnie. No cóż, stara kurierka też się może trafić a w tak szacownej instytucji jak moja praca to już zwłaszcza ;). Potem myk do domciu, żeby zdążyć przed ciemnościami.
Drogowcy mnie nie zawiedli i w Uzarzewie rozryli drogę w trzy d.... Można zgubić buty, chyba, że stosuje się do poleceń swojego treneiro i się pedałuje, wyrywając błoto prosto na tyłek i gębę. Dałam radę i w zemście obryzgałam ciężarówę.
Nad jeziorem Dębiniec w zagłębieniach drogi zrobiło się piękne błotko ale ponieważ niewiele widziałam to z duszą na ramieniu jechałam prosto, modląc się, żeby błoto nie było za głębokie. Udało się.
Spotkałam parę, którzy chyba ma bardzo daleko na imprezę sylwestrową, bo już z szampanem "Igristnoje" szli przez las. Pewnie do chatki wilka.
W Pobiedziskach ulice są oświetlone, ale rowerzyści nie. O mało a bym się z takim zderzyła chociaż ja miałam lampeczki pulsacyjne i czołówkę, która nadaje się do straszenie dzieci a nie do oświetlania drogi.
Wszelkie znaki na ziemi i niebie pokazują, że jak odczytamy licznik na krówce, która popasa u moich rodziców w Poznaniu to pobiję swój życiowy rekord :)
i to zupełnie dla mnie niespodziewanie bo w żadnym roku nie jeździłam tak długo, żeby w grudniu po południu jeszcze robić km na rowerze.