JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Katarzynki

  d a n e    w y j a z d u 64.00 km 54.00 km teren 04:00 h Pr.śr.:16.00 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 27 listopada 2011 | dodano: 27.11.2011

64 km z czego 25 wczoraj. Wczoraj jechało się bardzo dobrze. Trochę wiało ale w lesie było fajowo. Liście zakrywają wszystko i nie wiadomo co się pod nimi kryje więc tyłkiem czasami rzuci.No cóż ryzyko wywalenia wliczone jest w ten sport.:).
Od rana tańcowałam na miotle. Jak się potem okazało taneczna była ta sobota, bo jak tylko wróciłam z roweru to przyjechała teściowa zabrać dziewczyny a my poszliśmy do sąsiadów na imieniny Katarzyny. W krótkim czasie okazało się, ze faceci wymiękli i zrobiły się prawdziwe Katarzynki. Sąsiadki ( w tym i ja) szalałyśmy jak na baby spuszczone z łańcucha przystało. Tańcowałyśmy do godzin bardzo późnych pijąc wino i wydzierając paszcze. Marcin już dawno nynał w łóżeczku jak wróciłam, chociaż do końca jak wróciłam to nie wiem. Pamiętam tylko, ze diabeł mnie namawiał, żebym zębów nie myła, ale go przemogłam. Ranek był kiepski i przyszedł za szybko. W lustrze looking Kalifornia, feeling Minesota. Ale trzeba się zwlec z łoża i iść na rower bo szkoda tracić jazdę jak nie ma dzieciaków, pogoda sprzyjająca +8 C i halny wieje. Wiało jak jasny gwint. Ale słonko się na chwilę pokazywało.

Nawet na chwilę słonko się pokazało © JoannaZygmunta
Mój biedny żołądek domagał się spokoju i wytchnienia a nie walki z wiatrem i podgórkami. Marcin zlitował się nade mną i nie pojechaliśmy na Dziewczą Górę, tylko nad jeziora Uli i Baba.
Marcin dzisiaj naczekał się na mnie © JoannaZygmunta
Fajnie było, kacyk pomalutku ustępował po 40 km było ok. Tylko zimno. Dowiedziałam się, że mi zimno bo girami za wolno kręcę . Hm. Pewnie ma rację ten mój mąż. Średnia faktycznie marna ale ja i tak jestem zadowolona bo przejechałam parę rzeczy, których ostatnio nie przejechałam, a wszystko dzięki temu, że od wczoraj po głowie tłucze mi się biały miś (a fuj, przecież szalałyśmy do Alice in Chains, Paradaise Lost itp.)tak go sobie nuciłam, że nie wiem kiedy przejechałam po korzeniach itp. Nad jeziorem Uli Bobry szaleją. Niszczyciele.
Efekt szaleństwa bobrów © JoannaZygmunta

Jak już byliśmy przy kapliczce wstąpiły we mnie nowe siły, bo blisko do domu
Kapliczka którą bardzo lubię odwiedzać © JoannaZygmunta

Po powrocie gorąca zupa pomidorowa z makaronem. Miodzio




komentarze
matisliswider
| 13:08 wtorek, 29 listopada 2011 | linkuj Ach ta polska jesień :) Pozdrawiam!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zebyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]