A jednak się udało!
d a n e w y j a z d u
55.00 km
30.00 km teren
02:46 h
Pr.śr.:19.88 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poszłam na szkolenie ale grupa okazała się tak kumata, ze o 12 skończyliśmy. Co robi zakręcony rowerzysta jak sie nadarza taka okazja? Oczywiście wsiada na rower i dawaj. O 13,30 już jeździłam wkoło Dębińca i Brzostka. Słońce pięknie odbijało się od fal Dębińca, że aż raziło. Tam zrobiłam sobie 20 km i pojechałam stałą trasą do Poznania po dzieciaczki, które nudziły się śmiertelnie u dziadków. W okolicy Uzarzewa zauważyłam czarną jak smoła chmurę i byłam pewna, że zleje mnie niemiłosiernie. W Swarzędzu było mokro i wyglądało, że przeszła niezła ulewa. Zrobiło się też tak zimno, że musiałam bufa założyć pod czapkę. Ponieważ zrobiłam tylko 40 km postanowiłam pojeździć dookoła Malty. Cztery razy mijałam się z bardziej czystymi rowerzystami, którzy też postanowili nabić sobie km. Pewnie jeszcze bym sobie pojeździła ale Marcin już wrócił do dziadków i czekał na minie, żeby założyć mój rower na samochód bo ja jestem za malutka ;). Sam też chciał jechać rowerem do Pobiedzisk a było już po 16.
Zrobiłam błąd bo nie przebrałam się i w samochodzie pomimo ogrzewania zmarzłam okropnie. Co tam od takiego zimna się nie umiera. Ciepła zupa z makaronem i gorąca kąpiel szybko postawiła mnie na nogi.
Fajnie, ze się udało. Z ciuchów sypie się błoto. A nad Maltą wiatr jak zwykle w gębe wiał.
Kategoria dojazdy