Do pracy czyli egipskie ciemnosci
d a n e w y j a z d u
31.00 km
20.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
5:45 ciemno. Że mi się chce…Moja marna lampeczka oświeca asfalt w stopniu niewystarczającym. Od czasu do czasu majaczą jakieś znaki. Na szczęście kierowcy mnie widzą jak jadę z Pobiedzisk do Biskupic bo mam światełka ostrzegawcze i odblaskową kufajkę. W okolicy Promna zaczyna padać. Na moment zaświtała mi myśl a może wrócić do domu i jechać samochodem? Ale nie, bo się spóźnię do pracy i znowu jakieś nieprzyjemności. Licznika nie widać bo brak mu podświetlenia i nie wiem która jest godzina. Zwykle jadę przez las ale jak ostatnio zamiast kierować się na drogę zaczęłam jechać na duży głaz w okolicy jeziora Dębiniec bo wydawał mi się jaśniejszy i myślałam, że to jest droga to postanowiłam ten fragment drogi jechać asfaltem. Światła samochodów podświetlały od czasu do czasu drogę i widziałam, że w rozjechanego kota nie wjadę. Za Biskupicami droga przez pola do Uzarzewa była jako tako widoczna (przynajmniej jej zarysy). Oczywiście ubrałam się za ciepło i było rozbieranie pod drzewem, oj to drzewo już nie jedno widziało. W Uzarzewie zrobiło się już prawie widno i można było jechać. Musiałam zacząć jechać szybciej i nad Maltą odrabiać stracony czas w ciemnościach. Dojechałam na ostatnią chwilę. Dobrze, że wyjechałam o 15 min wcześniej spodziewając się dłuższej jazdy. Marcin obiecał mi lampkę na kask i znowu będzie można śmigać.
Kategoria dojazdy