Niedziela bez roweru to nie niedziela.
d a n e w y j a z d u
32.30 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:24.22 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Pogoda okropna. Duszno jak w piecu i parno jak w pralni. Źle mi się jechało ale po 9 km zauważyłam jakąś bandę na rowerach skręcającą do sklepiku i okazało się, że to Marcin z Fogtami . Zatrzymałam się z nimi, pogadaliśmy , wypiliśmy kolę i pojechaliśmy aczkolwiek w przeciwne kierunki. Oni do Swaja a ja na pagóry. Tak se jechałam , raczej wolno, czyli tak aby się rower nie obalił i próbowałam jeździć bez trzymanki gdy dojechał do mnie kolarz z Czerniejewa. Pośmialiśmy się z moich prób beztrzymankowych jazd (kiedyś umiałam jechać tak ze spokojem a teraz mam stracha jak cholera, ale stracha trzeba przeganiać nawet robiąc sobie obciach ;) ) pogadaliśmy o pączkach w Pobiedziajach i o nowym asfalcie co go maja kłaść do Czerniejewa i o Froomie i Kwiatkowskim i Bodnarze i nie wiem kiedy byłam w domu. Fajnie jest jeździć w towarzystwie .