Kostrzyn Wlkp.
d a n e w y j a z d u
13.00 km
13.00 km teren
00:28 h
Pr.śr.:27.86 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Marta się wzięła za jazy rowerowe to pomyślałam, że może zabiorę
ja na wyścigi w Kostrzyniu i zobaczymy jak nam pójdzie. Jeżdżąc z Marcinem
Marta pozabierała mi wszystkie Qomy, więc pomyślałam, ze będzie dobrze. Z racji
jej wieku, regulaminu i moich obolałych
nóg po wyścigu w Koźminie zapisałyśmy się na dystans rodzinny (13 Km) gdzie do
dekoracji liczył się czas wspólny przynajmniej dwóch członków rodziny. Na
starcie dostałam burę, że jak to jest czas wspólny to przeze mnie przegramy, bo
ja wolno jeżdżę i się popstrykałyśmy jak to baby. Po starcie dołożyłam do pieca
i lecę, a Marty nie ma, zwolniłam i czekam, wreszcie dojeżdża
- co tak wolno?– pytam
-Mama ty za szybko jedziesz– mówi Marta,
-no widzisz córka jak mama chce to potrafi, spróbuj szybciej.
Niestety szybciej się nie dało, więc się umówiłyśmy, że
każda jedzie ile może i że spotykamy się na mecie. I pojechałam powyprzedzać sobie
tych co mnie przez te gadanie wyprzedzili. Gnałam jak mogłam najszybciej, ale nie udało
mi się dogonić pierwszych 3 par dorastających synów z ojcami choć prułam co sił.
Podczas jazdy zdałam sobie sprawę jaka ta konkurencja jest
niesprawiedliwa i ze powinni podzielić ten dystans też na kategorie wiekowe i
płec bo właściwie to chodzi o to, żeby dać radość dzieciakom z dekoracji (puchary
mogą być maleńkie i nie drogie) oraz ogromną radość i dumę rodzicom.
Fajny taki dystans – krótki i szybki ale męczący bo musiałam
dać z siebie wiele a giry bolały i zatykało mnie po wczorajszym Koźminie.
Po dojechaniu na metę okazało się, że jestem pierwszą panią
a Marta 7 panią
i fajnie.
ALE nie sklasyfikowano
rodzin i nie wręczono pucharków bo …….. bo nie :(
Siedzieliśmy z Marcinem i Martą przez całą dekorację, która
ciągnęła się i ciągnęła a dystansu rodzinnego nie nagrodzono. Nagrodzono za to najliczniejszą drużynę (nie
było w regulaminie) Euro Bike Elektric Team, (grupa, która pucharów ma tyle,
że je wyrzucają,) wylosowano (nie wiadomo kiedy) nagrodę losową dla pracownika/zawodnika Agrochestu (sponsor)
i jeszcze tam parę takich kwiatków trącających prywatą.
Pucharów było od licha i trochę ale jednak zabrakło :(
Żal mi było tych młodych chłopaczków, którzy czekali do
końca na ten swój pierwszy pucharek i zostali zrobieni w balona. Ojcowie coś
tam próbowali ale wszyscy już się rozchodzili, gratulowali sobie świetnej
organizacji i tak cudnego wyścigu.
Obok naszego samochodu stał samochód ojca z synem, którzy
chyba pierwsi dojechali na dystansie rodzinnym . Jak doszliśmy do auta to młody
świgał papciami z bezsilności, żeby się nie poryczeć, a ojciec nie wiedział jak
ma mu to wytłumaczyć. Powiedziałam, że pięknie jechał, że dla mnie jest
wspaniałym kolarzem, że niestety tak bywa i że może się obrazić na
organizatorów bo ja się ciężko zastanawiam czy tak nie zrobić. Chłopak się trochę uspokoił i trochę mu się mina
poprawiła, ale wiara w regulaminy i słowo pisane raczej została zachwiana.
Przykry i niemiły zgrzyt, ale niestety nie jechał na tym
dystansie nikt znaczący dla organizatora.
E ! Nie podobało mi się. Bardzo mi się
nie podobało :(
Kategoria Rodzinnie, wyścig, z małżonkiem, z Martą
komentarze
Fakt , organizator ma w d...e uczestników !