JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Bobrowo-Zgniłebłota-Bobrowo

  d a n e    w y j a z d u 34.80 km 0.00 km teren 01:26 h Pr.śr.:24.28 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 23 kwietnia 2017 | dodano: 27.04.2017

Obudziło mnie słonko, giglające mnie po nosie przez okno. Pomimo, że w ośrodku , rowerzyści a właściwie kibice rowerzystów, zrobili sobie nocną balangę, spałam jak zabita i tylko ciepłe promienie słonka były wstanie spowodować pobudkę. Jak się okazało o 6 rano ale było tak pięknie, że szkoda było gnić w łóżku. Marcin tez się obudził i poszliśmy nad jezioro.


Mówię Wam, cudnie, zero wiatru , klara świeci , ptaki latają, rybki w wodzie pluskają, cudownie :).
Tak cudownie, ze nie chciało mi się wyjeżdżać. Chciałam tam zostać, rozstawić sobie leżaczek i być na wczasach, jednak Marcin stwierdził, że fajnie by było pojeździć na rowerze a najlepiej w Bobrowie. Pojechaliśmy do Bobrowa a ja cały czas się zastanawiałam czy mam siły i nerwy , żeby znowu jechać z autem na plecach i patrzeć jak mi wszyscy uciekają. Stwierdziłam, że muszę spróbować i jechać, bo potem będę żałowała, będę się nudziła i w ogóle po kiego tu stać na mecie jak mogę sobie pozwiedzać i ewentualnie po pierwszym z dwóch kółek zjechać.
Na starcie troszkę zaczęło wiać ale słonko świeciło. Ustawiłam się na starcie, chwila moment, wystrzał i lecimy. Tym razem z górki co nie zmieniło faktu , ze znowu zostałam z tyłu chyba tylko dlatego, że dupa jestem. Jednak tym razem udało mi się dogonić dwóch dziadków 80 letnich (autentycznie rocznik 1937) i gościa co postanowił pojechać bez numeru. Zapytałam się grzecznie czy mogę się podczepić. Dziadki nie mieli nic przeciwko a za nami czaił się znany mi samochód. Jednak tym razem jeden z dziadków nie wytrzymał strasznego tempa 30 km/h i przejął moją przyjemnośc jechania z samochodem. Zostaliśmy w trzech i jakoś tam szła współpraca a wiało coraz mocniej. Gdy wychodził na zmianę facet bez numerka to jechaliśmy powyżej 30, gdy ja to poniżej 30 a gdy dziadek to coś koło 20 km/h i wtedy mogłam nieco odpocząć. Pięknie się jechało, ale co z tego jak po pierwszym kółku dziadek postanowił razem z facetem zjechać i musiałam dygać sama. Przez sekundę jak właśnie zaczął sypać grad, wpadłam na pomysł, że wrócę i zjadę, ale nie, to nie honorowo, jak powiedziałam, że dwa kółka to dwa i odgoniłam tą diabelską myśl od siebie. Na 5 km przed metą przyjechał mój wybawca, czyli mój małżonek i swym wspaniałym, wysportowanym ciałem zasłonił mnie od wiatru i ryczał, że mam jechać szybciej, aż w końcu użył argumentu, że śmieciara jedzie i mnie zaraz złapie. To podziałało, choć na metę pod górkę doleciałam ostatkiem sił.

 Nie byłam ostatnia . Na szczęście dziadek tez był honorowy i nie zjechał po pierwszym kółku. Chwała mu za to!!

Bardzo mi się podobało choć wiało, padało, gradziło, były pagóry do obrzydzenia ale zabawa w uciekanie była fajna a do tego widoki jak z bajki wynagradzały trudy. Lasy, jeziora, rzeczki, mostki rewelajka. Polecam te okolice :)
Po południu przyjechaliśmy do domku, dziewczyny powiedziały, że się bardzo stęskniły, pies tez wyraził swoją radość, wszystko w domu w porządku. Dom cały, dzieci całe, imprezy nie było. Super weekend, taki na odstresowanie ;)


Kategoria szaleństwo, wyścig, z małżonkiem


komentarze
JoannaZygmunta
| 06:25 piątek, 28 kwietnia 2017 | linkuj Tomek -> niż "śmieciara" za zadkiem ;)
Jurku -> szykuje formę abyśmy wreszcie pojechali do Bydgoszczy ;)
Jurek57
| 19:28 czwartek, 27 kwietnia 2017 | linkuj Ja też jestem dziadkiem ... ! :)
Trollking
| 18:52 czwartek, 27 kwietnia 2017 | linkuj Lepszy dziadek w garści niż... w sumie nie wiem co ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asiet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]