Do Wiśniczówki
d a n e w y j a z d u
33.90 km
25.00 km teren
02:27 h
Pr.śr.:13.84 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
W głębokim lesie , na obrzeżach puszczy stoi sobie maleńka chatka. W tej chatce miła pani gotuje pyszności a pan gospodarz czuje się wspaniale w roli barmana. Chatka zwie się Wiśniczówka i roztacza pozytywną aurę. Aurze tej ulegliśmy już parę razy, raz tak bardzo, że na rowerze trudno było wracać ;).
Dzisiaj wszystko miało być inaczej . Mieliśmy jechać na okolicznościowy wyścig do Osiecznej ale nie wnikając w szczegóły , powiem, że nie wyszło.
Tak trochę załamani siedzieliśmy w chacie gdy na fejsie pojawiło się zaproszenie:
Najlepszości
w Dniu Niepodległości
Jesteśmy otwarci dla wszystkich chętnych...na
czerninę ,roaół czy ...szarlotkę...Marcinom najlepsze zyczenia i życzeń
spełnienia. (pisownia oryginalna)
Więc wpadłam na pomysł żeby zobaczyć jak się układa współpraca z moją nóżką i przejechać się do Wiśniczówki.
Ubieranie się w taką pogodę jest okropne ale jakoś się udało zabezpieczyć przed zimnem i wyjechaliśmy. Moja kondycja po tak długim niejeżdżeniu jest marna ale Marcin dzielnie dotrzymywał mi towarzystwa choć wyaźnie marzł. Najwyraźniej też krajobraz mu się za wolno zmieniał, bo drogi Marcinowi się pokićkały w okolicy Kołaty lecz dotarliśmy do Wiśniczówki nie nadkładając wielu kilometrów za to poznając nowe dróżki w Puszczy.
A w chatce ciepełko bijące z piecyka, rosołek, szarlotka wszystko własnego wyrobu + herbatka i grzane piwko. Atmosfera jak zwykle super a ludzie rozgadani tacy, że nawet nie zajrzeliśmy do książek , które porozkładane są tu i ówdzie i zapraszają do czytania.
Pogadaliśmy z sąsiadami z sąsiedniego stolika o psach bo ich przylazł do nas na głaskanie i z innymi sąsiadami o święcie Marcina i z gospodarzami o czymś tam i gdyby nie szybko nadchodzący zmrok pewnie jeszcze byśmy tam siedzieli ;)
Kategoria z małżonkiem