JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wiórek

  d a n e    w y j a z d u 17.20 km 0.00 km teren 01:05 h Pr.śr.:15.88 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Sobota, 26 września 2015 | dodano: 28.09.2015

Tak, nie wiem czym się bardziej zmęczyłam, przygotowaniami, czy samą jazdą. Startowała Marta, bo Zosia przecież "przez nas nie trenowała". Nie do końca rozumiem, dlaczego przez nas, czyli rozumiem przeze mnie i Martę, ale jakiś powód do awantury być musi. Kocham tą moją babę. Czuję swój charakterek, którego cudowne właściwości poskramiane są przeze mnie i nie dają całego ognia i cudowności palących płomieni pożerających Konstantynopol. Ale pojechałam ;). Tak więc pojechaliśmy do Wiórka we czworo z dwoma rowerami. Ta moja starsza baba już jest taka wielka, że jeździ w moich SPD i na moim rowerze, bo są jej dobre. Ostatnio powiedziała mi, że jej pan od fizyki się nie zna, bo mówił o SPD, że to są nie wygodne buty, a to są przecież "Najwygodniejsze buty NA ŚWIECIE". Nie zna się  dziewczyna, najwygodniejsze to są SPD ale na 12 cm szpilkach ;). 
Marta wystartowała i od razu kraksa jakiejś beksy była i ją przyblokowali. Wyminęło i pognało to moje dziecię za czołówką ze stratą. I zaczęło się nerwowe oczekiwanie na córunię moją. Czekałam na nią i czekałam i już się zaczęłam martwić, gdy wjechała, druga, naburmuszona  i ze śladami łez na policzkach. "Co się stało dziecię moje"- powiedziałam "wywaliłam się bo ................." i tu znowu demony mojej duszy miały radochę słysząc, co się tam stało.  "Dziecko ale tak nie można mówić o innych" powiedziała porządna matka, "trzeba było przejechać po", pomyślało licho, co w duszy mej siedzi.
Długo nie trwało, a musieliśmy zebrać się do startu. Miałam jechać z końca, zachowawczo, co by mnie nikt nie popchnął, ale ścigać mi się chciało, a stary diabeł w duszy na skrzypcach grał, to ogień był od początku. Po starcie, jak dorwałam grupkę babek to  tasowałyśmy się z "różową" i "młodą" a jak  dorwałyśmy "trekingową" oraz "żółtą",  to porzuciłam tamte i już miałam na widelcu, taką "czarną" i "w białym kasku" gdy pojawiła się meta.  Ja to dopiero po 15 km zaczynam jechać dobrze, a tu tylko 17,2 km. Nic to, na brązową szprychę wystarczyło choć było by lepiej gdyby te co były przede mną nie jeździły  na wyścigach rowerowych tylko ścigały się na czas w dzierganiu.
Moja córcia została uhonorowana srebrną szprychą i pucharem za zeszły rok kiedy to pomylili się z wynikami. Do tego dostała statuetkę eleganta z Mosiny i prezenty i było super. Trochę w tym uhonorowaniu dzieciny za zeszły rok musiałam pomóc ale radość dziecka bezcenna.

Zadowolona jestem. Jak na brak treningów to bardzo ładnie pojechałam. Wszyscy byliśmy zadowoleni, a giry mnie teraz bolą jak  nie wiem co.
Zrobiłam dzisiaj eksperymentalnie pierogi ruskie i je żdżarłam, co by się węglowodanami napchać, ale chyba z tym pchaniem przesadziłam (bo dobre wyszły) i jutro zgon zaliczę w Łopuchowie, na który zapisałam się w malignie jakiejś będąc.


Kategoria Rodzinnie, wyścig, z Martą


komentarze
JoannaZygmunta
| 18:59 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj Dziękujemy Jureczku :)
Jurek57
| 17:52 poniedziałek, 28 września 2015 | linkuj Gratulacje !!! Dla Obu Pań !!! :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kalne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]