Wczoraj Śrem, dzisiaj Biskupice
d a n e w y j a z d u
23.30 km
0.00 km teren
01:02 h
Pr.śr.:22.55 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Wczoraj w Śremie robiłam za fotografa. Uwieczniłam na zdjęciach co niektóre przemiłe gęby , które pojawiły się przy szkole.
Marcin się przebierał
a Michał gotowy czekał, żeby pojechać na rozgrzewkę
Na starcie było zimno jak diabli
Ale nie zniechęciło to rasowych kolarzy. Stawili się: mój małżonek, Michał Jaskółka, JP, Jacgol , JacekDrogbas, Adrian, dawno niewidziani Zbychu i Krzychu choć tego widziałam tylko na mecie. Podobno zaraz poszedł spać po tym mini ;)
Jako rasowy fotograf znalazłam sobie dobre miejsce na starcie i fociłam, fociłam, fociłam. Jeden taki to mi nawet język pokazał ;)
Naprawdę powiadam Wam, niewdzięczny ten naród ;).
Po starcie chciałam czytać książkę, ale czy to się da! Zaraz znalazłam dobre dusze co chciały pogadać ze mną i jak zwykle tematów było co niemiara: o rowerach,o dziciokach, o psach oraz jak stare babusie o połamaniach i kontuzjach rowerowych. Jak się okazało Monika zwana Nerką z którą w zeszłym roku tak fajowo się ścigałam w Dolsku, zaciążyła i teraz tak jak mi pozostaje jej oblizywanie świata rowerowego przez szybkę.
Marcin na mecie chyba zobaczył potwora
Cholera! Przecie to ja stoję za aparatem. Mam nadzieję, że za mną coś stało i to nie na mój widok ;p
A potem była impreza. Makaron jak zwykle był okropny ale zjadliwy. Chłopaki donosili drinki
Tematy były przeróżne. Nie wiem o czym opowiadał Jacek ale gest jest wymowny
Wręczania nagród nie zauważyłam i tylko na koniec pstryknęłam fotki Ani i Triszce, pokoleniu znad smartfonów
Wszyscy się zaczęli rozchodzić a chłopaki gadali jeszcze i gadali
Ale trzeba było zrobić rząd i pójść stąd.
Po drodze pyknęłam jeszcze fotkę ozdobie jednego ze Śremskich rond
ale Marcin nie wiedzieć dlaczego nie chciał jechać odwrotnie po rondzie. Wtedy bym miała fajniejszą fotkę ;p
Dzisiaj przejechałam się po asfalciku na góralu, na gładkich oponkach i było baaaaaaaardzo fajowsko. Niestety teściowa nadciągała, więc trzeba było wracać. Znowu zostałam królową na Strawie. No cóż, mistrzowie to już tak mają, wyjadą sobie relaksacyjnie, regeneracyjnie, rehabilitacyjnie i koma za komem łapią. ;p
Pozdrawiam .
Królowa aparatu fotograficznego i podjazdu w Biskupicach ;p
Kategoria szosa, wycieczka