Byłam dzisiaj mechanikiem
d a n e w y j a z d u
16.00 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:12.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Moje laseczki miały dzisiaj rekolekcje, co równa się 1 godzinie w kościele a potem laba. Piękna pogoda była taka, że grzechem by było nie jechać na rowerze, więc prośbą i groźbą, obiecankami i cacankami wyciągnęłam te moje babony na ogródek do Gorzkiego Pola. Zaprosiłam też sąsiadkę z synkiem. Sąsiadki rower okazał się mało sprawny bo błotnik był wykrzywiony, więc naprostowałam go zdrową łapą i koła były bez powietrza. Z tym też sobie poradziłyśmy, chociaż ma wentyle na gumkę a moja pompa takich staroci nie obsługuje. Sąsiadka wyposażona była jednak w odpowiednią pompkę i wspólnymi siłami nadymałyśmy koła. Można było jechać. Moje laski elegancko pognały na ogródek od czasu do czasu czekając na mnie i sąsiadkę bo my we dwie jechałyśmy statecznie jak kwoki, z dzieckiem w foteliku. Na działeczce było cudownie. Ciepło, miło, wiosennie i tylko piwka nam brakowało do pełni szczęścia :) . Powrót urozmaicił nam łańcuch w Marty rowerze, który spadł po dwakroć przyprawiając Martę o rozpacz. Dodatkowo Marta była zmęczona i spadający łańcuch spowodował falę goryczy i wypominanie mi wszystkich jej niepowodzeń. Ja musiałam naciągnąć łańcuch , brudząc łapy i utulać dziecko w jej rozpaczy.
Tak więc byłam dzisiaj mechanikiem rowerów i serca dziecięcego. Taka rola matki -polki-rowerzystki.