Miało być na chwileczkę
d a n e w y j a z d u
46.20 km
0.00 km teren
02:19 h
Pr.śr.:19.94 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Tak tylko powąchac słonko i asfalt. Wolniutko, po jak najgładszym, na amortyzowanym, karbonowanym i na mleczkowanych kołach żeby było najmiękcej i jak najmniej dawało po łapie. Pierwsze 20 km nie wiem jak mi minęły. Po prostu bajka!.Po kiego wracać do domu jak tak fajowsko? Można przecież jeszcze kawałeczek dla przyjemności oraz żeby jutro łatwiej się wbić w obcisłe bo kurde nie było dzisiaj łatwo :(. Ostatnio czytałam rozprawę naukową na ścianie w kuchni szpitala, z której można było wysnuć jedyną słuszną konkluzję: wszystkiemu winne są kalorie, które mieszkają w naszych szafach i w nocy, cichaczem zaszywają nam ubrania. Więc (wiem nie zaczyna się od więc, ja jednak zacznę) ponieważ dawno obcisłego nie zakładałam to te cholery pozszywały mi te ciuchy, że hej! Jeszcze badziewie na pewno się wstąpiło w ostatnim praniu i dzisiaj było trudno się wbić ;).
Po 30 km odcięło mnie bo ani najedzona nie byłam odpowiednio ani nie zabrałam nic do jedzenia bo przecież tylko na chwilę wyjechałam. Co miałam zrobić? Stanąć i płakać jak sierotka Marysia pod Kociałkową Górką? No nie! Zebrałam się w sobie i za chwilę było znowu fajowsko, ciepło, słonecznie i pewnie piegowato :)
Po przyjeździe nie mogłam się rozebrać bo łapa tak napieprzała, że stwierdziłam, że wracam na rower bo wtedy tak nie boli. Moja młodsza córcia pomogła mi się przebrać. Po to się ma dzieci :)
Niestety starsza córcia dostała jakieś wysokiej gorączki i znowu mam zmartwienie .
komentarze
Na KROSSA jeszcze nie czas....jeszcze nie połowa lutego
A tak wspominając te ciuchy wszelakie to jakieś po nowym jakieś ciaśniutkie mam :O
Cholercia !....nie rozumiem :P