JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wyrzysk

  d a n e    w y j a z d u 36.74 km 0.00 km teren 02:15 h Pr.śr.:16.33 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 15 czerwca 2014 | dodano: 16.06.2014

Kiepsko, panie, kiepsko chciałoby się powiedzieć ale nie ma się co przejmować. Jako zła baletnica powiem, że rower mnie zawiódł i bania mnie od piątku bolała co i tak nie powinno mi przeszkadzać żeby lepiej pojechać. 
Za to fajnie było, Gogli nazbierało się wiele Mariusz, Krzychu, Jacek, Młodzik, Marek, mój małżonek, Zbychu

I taki jeden w barwach trochę do naszych podobnych, całkiem miły jest to niech mu będzie ;)



Wkoło nas kręciły się też takie w zielonym Stachowiaki  ;)

oraz wiele nowych znajomych: Magda co się cięłyśmy w Kostrzyniu,  Nerka co się cięłyśmy w Dolsku i wiele osób z którymi się nie cięliśmy ;)
Trasa fajna i sucha. W zeszłym roku to była masakra błotna a teraz psychiczna.  Już zaraz po starcie na asfalcie okazało się, że jednak nie udało się Marcinowi tak na szybko wyregulować mi przerzutek po wymianie linki w warsztacie i o mało nie płakałam najpierw z żalu, potem ze wściekłości. Wszyscy mnie wyprzedzają a ja kręcę girami na tym co mi się udało zrzucić, prawie oczy itp sobie kolanami obijam i djupa. Nie dało się dokręcąć na zjazdach, nie dało się wrzucać na najwyższe. Przednia przerzutka też nie działała jak trzeba.  A mówiła babcia: "przed wyścigiem nie dawaj roweru w łapy mechanikowi" I się sprawdziło!  Chciałam nawet  prawie na początku  się wycofać a  jakieś 20 km przed metą wśwignąć rower  w krzaki, siąść i płakać. 
W każdym razie dojechałam .Na 10 km przed metą się wściekłam i juz miałam w nosie czy te przerzutki brzęczą, dzwonią. Na siłę wte i wewte manetkami kręciłam i jakoś mi się zaczęło jechać. Raz tak grzebałam, że wleciałam między jakieś takie płyty, jak mną mojtneło! I byłabym następną ofiarą  wypadku a tych było sporo. Zaraz na początku widziałam jak na asfalcie zbiera się trzech kolarzy. Dzisiaj dowiedziałam się, że jedną z tych osób był kolega Darii Kasztaryndy,  który złamał nadgarstek. :( Na Górze jakaś kobitka siedziała lekko oszołomiona ale siedział przy niej jakiś facet, więc pojechałam i podobno połamane zostały 2 obojczyki. Zjazdy były fajoskie, szybkie tylko dokręcać nie mogłam i może dlatego dzisiaj nie mam drugiej blachy w obojczyku (he, he ;) ).
Na jakieś dwa km przed metą kiedy wydawało mi się, że idę jak wiatr i tnę jak tornado pokłosie kolarskie, przeleciał obok mnie Krzychu. Owszem zaproponował mi swoje koło ale na moje "ale zaczekaj!" w tumanie kurzu odleciał jak trąba powietrzna. Za to, za karę potem musiał sam na metę wjechać ;p
Paweł za to złapał dwie gumy i wracał obwieszony dętkami jak kolarz z lat 50-tych


tylko coś mu się do kasku przyczepiło.
Super maraton, żałuję, że nie pojechałam mega ale tak, byłam druga z gogli na mecie (co z tego, że z mini ;D))). Za chwilę zjechała się reszta gogli, bania mnie bolała bo mi się odnowiła migrena z soboty ale się pośmiałam, zjadłam słaby makaron choć niektórzy byli zachwyceni bo słony ;) Bleeee ;p
I pojechaliśmy do domu.
W domu jak zobaczyłam jak porządziła mi się teściowa to ze zdwojoną siłą zabolała mnie czaszka.


Kategoria wycieczka, z małżonkiem


komentarze
JoannaZygmunta
| 10:30 wtorek, 17 czerwca 2014 | linkuj Dzięki Dawid :) normalnie się rumienię ;)
daVe
| 21:14 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Hełm masz najlepszy z całego Google Pro Active Eyewear!!! Świetnie w nim wyglądasz, tak pro :)
JoannaZygmunta
| 19:42 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Mariusz -> dziecioki z nas, co?;)
klosiu
| 19:26 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Co wy wiecie o makaronie po zawodach ;D
MaciejBrace
| 18:14 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Ja z tym makaronem to nie chciałem się odzywać bo jak Klosiu mówi, że po zawodach makaron musi być słony to ja nadstawiam uszu - czasami się myli :)
Prywatnie to kucharzowi bym wjeb... za tak zjeb..... makaron.
Za fotkę dziękuję.
JoannaZygmunta
| 17:54 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Jurek -> nie ma tego złego. Jak się na maratonie wyzłoszczę to w domu spokój ;). Kapelutek małżonek mój najlepszy mi znalazł w necie i zakupił :) Zna się chłop na modzie ;)
Jurek57
| 17:46 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Pechowo bo w piątek było trzynastego ! :-(
Ale są i pozytywny.
Kapelutek masz super ! :-)))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]