Tor Poznań III czyli jazda na olimpijskim poziomie
d a n e w y j a z d u
36.26 km
0.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:31.08 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Namówiłam małżonka mego, żeby się spróbował na Torze poznań z szerszeniami. Po starcie widziałam go dwa razy jak mnie dublował i bardzo ładnie się wpasowywał w owadzie środowisko.
Ja jechałam na zmianach z Asią Zbroszczyk ale ostatnio kobiety coś słabują i nudziło mi się zwłaszcza, że jak jechałam na jej kole to średnia spadała do 28 i nie było szans żeby kogoś dogonić. Po pierwszym dublu zarządziłam atak i podkleiłam się na koniec peletonu. Asia odpadła a ja byłam zachwycona!
Ale czad! Pół kółka się trzymałam, jęzor z paszczy mi wystawał, gdy nagle w roju uznano, że czas jechać szybciej i mój utrzymujący się przez te pół kółka max 44 km/h nie wystarczył. Odpłynęłam jak łódeczka a oni zabrani falą rozpędu za chwilę zniknęłi z horyzontu. Szkoda mi było, zwłaszcza, że było ciepło (przypominam, że wczoraj futro należąlo przywdziać na tą jesienną pogodę) a nawet powiedziałabym gorąco. Asi nie było, peletonu nie było i jak samotny żagiel dostawałam w gębę wiatrem. Gdzieś w okolicy 8 kółka złapał mnie Marcin i trochę pociągnął ale byłam złachana jak koń wyścigowy i nie bardzo nam to szło. Na ostatnim kółku podczepiłam się na chwilę do 4 osobowej grupki gdzie w najlepsze pomykała Anna Harkowska i tym sposobem osiągnęłam olimpijski wynik mego wyścigu, który oficjalnie widnieje na stronach kolarstwomasters.pl
Do Anny Harkowskiej jak widać zabrakło mi niecałe 50 sekund
i dwa kółka ;)
Kategoria szosa, z małżonkiem