Z chłopakami
d a n e w y j a z d u
33.24 km
0.00 km teren
01:14 h
Pr.śr.:26.95 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Tak sobie dzisiaj w domku tylko z Tinką rządziłyśmy. Jakoś mi się sprzątać nie chciało ale gotować jak najbardziej. Zrobiłam pyszne polędwiczki wieprzowe w majeranku z jabłkiem i sernik. Ugotowałam ziemniaki i okazało się, że nasz psiak bardzo lubi gotowane pyry. Pewnie w schronisku ją nimi karmili. Najwyraźniej są dużo smaczniejsze niż "specjalnie wyselekcjonowana karma" a muszę ją troszkę podtuczyć bo coś za chuda jest a pies powinien upodobniać się do swojego właściciela czyli mnie ;)
.
Marcin pojechał na rower, teściowa przywiozła dziewczynki i obiadek już gotowy a ten mój ślubny gdzieś się buja z Sebą zamiast w domu jak porządny mąż w niedzielę brzuszek swój na gotowanych pyrach razem z psem hodować.
Poszłam na spacerek z moją żabką (Tinką, świnką) i jak wróciłam to chłopaki już gotowali wodę na kawę. Zrobiłam im niespodziankę wyciągając z balkonu chłodzący się tam serniczek i po wszamaniu onego przez nas wszystkich łącznie z dziećmi (teściowa już pojechała) powstała we mnie myśl, że trzeba się lekko rozpalić i spalić te kalorie bo jak nie pies się do mnie zrobi podobny to może ja do niego ;) Oblekłam się w obcisłe jak na wielkie mrozy i polecieliśmy na małe kółeczko.
Wiało jakby chciało nas zepchnąć i gdy gubiłam koło to już była tragedia. Uda i kolana mnie bolały jeszcze po Środzie i dopiero po 20 km zaczęło mi się lepiej jechać. Seba na szczęście osłabł ale i tak jechałam na kole Marcina i Seby to niżej 30 km i 90 obrotów nie dało się zejść. Patrząc na migające skarpety Seby doszłam do wniosku, że jego mama to w ciąży musiała kapuchę deptać, bo tak miarowo macha ;). Wpatrując się w jego migające skarpety i próbując przenieść ten ruch na moją korbę osiągnęłam max kręcenia 109 a on tak ciągle. Coś w tym musi być i to nie mój sernik bo mi nie pomógł ;)
Kategoria szosa, z małżonkiem