Najpierw spalić a potem poimprezować ;)
d a n e w y j a z d u
50.01 km
0.00 km teren
01:51 h
Pr.śr.:27.03 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Wily
Marcinek z Maciejem o 8 rano pojechali sobie na szoskę a ja wkulnęłam się do łóżeczka i pospałam sobie ze smakiem :). Jednak nie można kisisć się w łożu jak tutaj ma się pogoda zepsuć. Ubrałam się odpowiednio wyszłam z psiakiem i widzę, że Marcin z Maciejem wracają. Tyle spałam? Może czas już letni zrobili, że chłopaki ze 100 km wracają? Pomyślałam sobie.Nie, po prostu Maciej musiał wracać na 11 i zrobili tylko 70.
Marcinowi chciało się jeszcze jeździć to zabraliśmy się razem.
Ślubny pokazał mi nową pętelkę z trochę lepszym asfaltem i śmigaliśmy aż miło. Na wiadukcie w Iwnie mój treneiro postanowił pod przykrywką robienia zdjęć przegnać mnie kilka razy z górki pod górkę i w końcu udało mu się pstrykąć ;)
Za Kostrzynem postanowiłam, że dokręcę sobie parę km chociaż coraz mocniej popadywało. Podniecająco umięśnione łydki mojego męża w które wpatrywałam się w czasie jazdy odjechały w kierunku domu a ja pojechałam pod wiatr w deszcz, który coraz mocniej zacinał. Nawet miałam ochotę zawrócić ale stwierdziłam, że jak mam zrobić sernik a potem go zjeść to trzeba trochę spalić.
Ser na sernik się lekko zwarzył a ja to zauważyłam jak już miałam ukrecone żółtka z cukrem. Szkoda było tych jajców więc zrobiłam wariację na temat i wyszedł nam tort cytrynowy :)
a że nasza koleżanka Ania Wysokińska zajęła 2 miejsce w generalce na Santini Nothtec MTB Zimą to dzisiaj świętowaliśmy :)
Bardzo fajna niedziela :)