Z Marcinem
d a n e w y j a z d u
25.22 km
0.00 km teren
01:13 h
Pr.śr.:20.73 km/h
Pr.max:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Marcin odgrażał się już od dawna, że idzie na rower i koniec bo zaraz go trafi itp. Niedziela rano i siedzi to szczęście moje, zblazowane i nieszczęśliwe bo bezrowerowe, ze już patrzeć nie mogłam na te męczarnie i zarządziłam chociaż krótki wypad traską pobiedziskiego wyścigu szosowego. Szosą bo szybciej do tego nie bardzo wiedzieliśmy jak marcinowa noga będzie "podawać". Okazało się, że marcinowa noga nic sobie nie robi ze złamania i jak zwykle Marcin pitu, pitu i juz jest daleko. On chyba by musiał z rok nie jeździć, żebym mogła mu bez jęzora do ziemi dotrzymać koła. ;) Było super, razem jedzie się fajniej choć wiatr wiał w gębę a mój trener dla rozrywki kazał mi trzymać kadencję, zrobić sprincik i pokrzykiwał na mnie zza moich pleców.
Zasłużyłam dzisiaj na mandat bo tak się fajnie rozbujałam, że na zakazie przekroczyłam 50 km. Ale było super! Nogi mnie bolą ;)
Chciałam jeszcze raz ale niestety z okazji walentynek wprosiło mi się paru gości na obiad i trzeba było jechać po pyry itp.
Kategoria szosa, z małżonkiem