JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Dama do towarzystwa

  d a n e    w y j a z d u 56.00 km 0.00 km teren 03:41 h Pr.śr.:15.20 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 12 stycznia 2014 | dodano: 12.01.2014

Wstaliśmy wcześnie bo Marcin miał pojechać w towarzystwie gdzieś daleko i szybko.  Miły, cichy poranek, śniadanko, kawka i tel. pt: "łe zimno, i wietrznie. Nie jedziemy bo pada itp."
Marcinowi zrzedła mina i już zaczął: e! może na trenażer? e! tak samemu to mi się nie chce, e!
- Oj dziadu! Dalej jadę z Tobą ale będziesz na mnie czekał bo inaczej i tutaj wymieniłam różne straszne tortury.
Odziałam się jak zwykle za ciepło ale teraz byłam przygotowana bo miałam plecaczek z ciuchami i najważniejsze - wzorem starszej pani termosik z herbatką słodzoną konfiturką.
Ja to bym nie była mną gdybym gdzieś nie skręciła, żeby sprawdzić, gdzie ta dróżka wiedzie. Pojechaliśmy obejrzeć Morsów  kąpiących się nad jez. Biezdruchowo. Właśnie wychodzili z wody. Czerwoni tacy, w strojach i biegają wte i we te roznegliżowane wariaty (szacun) a my próbowaliśmy objechać jezioro. Nie udało się bo ścieżka kończyła sie przy jakimś kanale i musieliśmy skręcić w pole które przypominało wyścig w Dolsku lub końcówkę Michałków. Jednym słowem trzęsionka wyścigowa ;) Tam wpadliśmy znowu w nową dróżkę gdzie nawet Marcin jeszcze nigdy nie był i super!
Polecieliśmy na Dziewiczą Górę po lesie gdzie nie czuło się tak wiatru ale było go słychać. Fajne wrażenie drzewa się kołyszą i mocno szumią a w dole my się turlamy po wilgotnych drogach. Pojechaliśmy okrężnie, żeby nie wpaść w błoto ale niestety na czerwonym szlaku wycinają piękne drzewa i robią syf malaryczny. Tam też na chwilę straciłam  przyjemność z jazdy i zaczęłam marudzić, że nie mam siły, że zamiast blachy to chyba mi w ten obojczyk grzebień włożyli, że SPD-y mi się ubabrały i nie mogę się wpiąć i że gdzie jest ta głupia góra pod którą deptam i deptam w tym błocie a jej nie ma i ja już chcę herbatkę i nagle byłam na podjeździe pod wieżę.


Poleciałam na Killera a ten mój najmilejszy jeździ w dół i górę. Ja jeszcze się boję, że glebnę i wyrwę sobie ten grzebień więc biegałam  za tym moim  a ten tak mi szybko podjeżdżał, że nie nadążałam z wbieganiem. W końcu  wyniosło go gdzieś w inną stronę i pewnie to moje jazgotanie go wytrąciło z równowagi i się zatrzymał w pół drogi co udało mi się uwiecznić.  hahaha!
Pod wieżą popas

i powrót do domciu.
Ten "grzebień" w łapie mi na tyle doskwierał dzisiaj, że powrót zarządziłam asfaltem. To była jazda! Pchało nas i szybciutko byliśmy w domciu gdzie wszamaliśmy pyszne curry.  mniam, mniam :)

Potem pojechaliśmy do Poznania do bardzo eleganckiej kawiarni na bardzo dobre słodkie z okazji zbliżających się moich następnych urodzin a potem w Pobiedziajach oglądaliśmy "światełko do nieba" i było super fajnie dzisiaj :)  Jestem BARDZO ZADOWOLONA  jak mawiał taki jeden z BS Superwymiatacz  ;)





komentarze
JoannaZygmunta
| 09:32 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj Grzesiu > Marcin zaraz pojechał dalej i wtedy to juz wcale nie mogłam za nim nadążyć
Dawid -> Dziękuję :) Pozdrowienia z Pobiedzisk :)
Beny ;) -> Gadasz głupoty ;)
Beny79
| 21:04 poniedziałek, 13 stycznia 2014 | linkuj Ale tripa sobie trzasnęliście, ja bym tylko przeszkadzał:)
davidbaluch
| 21:38 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj Fajny opis.Pozdrowienia za Szczecina
grigor86
| 21:27 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj Killer nie wypacza błędów. Jak już się gdzieś stanie, to potem nawet nie ma możliwości z powrotem kontynuować podjazdu :-S Ojj ile razy mnie się to zdarzało.
z3waza
| 20:51 niedziela, 12 stycznia 2014 | linkuj Pani pod Dziewiczą pisze relkę na BS :)
A curry było super - potwierdzam.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ziecn
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]