Spotkanie Noworoczne
d a n e w y j a z d u
20.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Pierwsze km i od razu "na ślyp" bo skleroza ogromna mnie ciąpie i zapomniałam licznika.
Sylwester bardzo miły z małżonkiem, dziewczynami oraz Carlosem Santaną, który przygrywał nam do szampana i zagrychy w postaci nadziewanej papryki, oliwek itd.
Dzisiaj z rana tj. około 11 mój małżonek z sąsiadem mym Sebą pojechali do Poznania na Noworoczne Spotkanie ogarniętych manią rowerową zapaleńców nad jezioro Rusałka. Nie mogło mnie tam zabraknąć, więc wzięłam dziewczyny do auta, rower na auto i pojechałyśmy na Wildę do dziadków. Zgarnełam teścia i przez miasto pojechaliśmy nad Rusałkę. Nie obyło się bez przygód. Otrąbił nas jakiś p......, któremu się nie podobało, że musi dojechać do sygnalizatora z czerwonym światłem za mną, na co w teściu obudził się lew i doszło do pyskówki, Teściu nieprzyzwyczajony jest do buraków bo za rzadko jeździ po ulicach. Tuż przed Rusałką Teściu złapał laczka i dopompowywaliśmy koło aby chociaż dojechać do miejsca spotkania. Spotkaliśmy Jarka Drogbasa, który po wczorajszych baletach nie do końca wiedział, która jest godzina i właśnie bokami jechał do Agi (narzeczonej) .
Nad jeziorem spotkałam kupę znajomych Macieja , Jurka , Sławka, Kamila, Anię Wysokońską, Jacka Głowackiego, Jurka Neumana i wielu innych fajnych ludzi, którzy już się doczekać nie mogą kiedy będzie można znowu się spotkać. Obcałowałam się i wyściskałam za wszystkie czasy, uśmiałam się, zrobiłam parę zdjęć z których tylko jedno wyszło ;)
Zrobiliśmy jedno tradycyjne kółko wkoło jeziora ale w trybie indywidualnym w naszej małej grupce wymijając pieszych, biegaczy, spacerowiczów i psów na smyczach wyskakujących przed koło.
Po jednej stronie jeziora mroźno a po drugiej (na szczęście tam było spotkanie) wiosna.
Wszystko co miłe się szybko kończy a zwłaszcza dni w styczniu, więc czas było wracać. Ja jeszcze musiałam pojechać na Wildę, wdrapać się z rowerem na piąte, wysokie jak na starą kamienicę przystało piętro, zabrać auto i wrócić po Teścia, któremu nie udało się naprawić dętki i wracał z buta.
Sklera ciąpie mnie do tego stopnia, że zapomniałam pożegnać się z przemiłymi BS-tatowiczami co teraz czynię poprzez eter :)
Wspaniałego Nowego Roku i obyśmy mieli więcej okazji do spotkania :D)
Kategoria inne, wycieczka
komentarze