JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Zygmuntowska pętelka

  d a n e    w y j a z d u 26.55 km 23.00 km teren 01:47 h Pr.śr.:14.89 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Lipican vel Mondi
Niedziela, 15 września 2013 | dodano: 15.09.2013

Z Marcinkiem na jego rozjazd. Dzisiaj spokojnie choć goraco mi się trochę na podjazdach zrobiło. Oczywiście dowiedziałam się od małżonka, że ubrałam się za ciepło a rozbierać się mogę w czasie jazdy bo to jest świetne ćwiczenie.
Wczoraj na Michałki pojechałam w roli obserwatora po trosze dlatego, że nie chciało mi się moknąć i marznąć na starcie (bo tego sie spodziewałam gdy słyszałam ten walący deszcz) a tak poza tym wszystkim to leń i niechciejstwo mnie ogarnęło oraz kusiła mnie perspektywa, że wreszcie pogadam sobie na mecie a nie zziajana i zajechana zobaczę koniec tomboli i wszyscy się rozjadą. Dawno tak dobrze się nie bawiłam. Miałam pojechać na grzyby w czasie jak Marcin będzie w trasie ale najpierw oglądałam pasjonujące wyścigi dzieci potem zaczęli wpadać miniowcy tnąc się na mecie az miło, potem megowcy i znajomi. Nagadałam się że mnie jęzor bolał a policzki aż mnie giglały od śmiania.

Policzki mnie giglały od śmiechu :) © JoannaZygmunta

Posiedzieliśmy, ubawiliśmy się i rozjechaliśmy do domów. Niestety parę km od Wielenia zobaczyliśmy, że stoja jakieś samochody, że Marek tam biega i że chyba coś sie stało naszym znajomym. Pobiegliśmy zobaczyć co się stało a to samochód Mariusza stał rozbity u kogoś na ogródku. Mariusz i Maciej leżeli przytomni obok auta ale nie wyglądali dobrze. Niewiele mieliśmy do robienia, przynieśliśmy koce termiczne i opatuliliśmy chłopaków żeby nie zmarzli i czekaliśmy na pogotowie.
Za chwile przyjechała straż pożarna, pogotowie i policja. Chłopaków zabrali a my poczekaliśmy aż przyjedzie dochodzeniówka itd,itp.
Widząc rozbite auto można się było spodziewać, że obrażenia będą większe ale skończyło się na siniakach i połamanych żebrach. Bardzo sie cieszę, że tylko tak sie skończyło. Płakałabym jak bóbr gdyby stało się coś gorszego, dopiero co się rozjechaliśmy a tutaj takie coś. Znowu potwierdza się, że nalezy cieszyć sie z każdej chwili bo nie znasz dnia ani godziny i nawet umordować się na jakiś mało znaczących wyścigach byle zabawa była. Dobra! Dosyć tych przemyśleń egzystencjalnych. Z okazji cieszenia sie każdą chwilą nauczyłam sie dzisiaj podskakiwać na rowerze :) Podrzucać przednim i tylnym kołem razem i każdym osobno oraz podskakując stawiać tylne koło raz z prawej raz z lewej strony. Ale czad :)


Kategoria z małżonkiem


komentarze
alistar
| 07:27 czwartek, 19 września 2013 | linkuj YES!!! :D
JoannaZygmunta
| 05:33 czwartek, 19 września 2013 | linkuj Aldonka -> To bedziemy szaleć we dwie :)
alistar
| 21:10 środa, 18 września 2013 | linkuj Dobrze, że chłopaki wyszli z tego w miarę ulgowo...

Asiu, to ja się zapisuję w Twoim terminarzu na pokaz tych umiejętności :) Może nawet, jak wreszcie wyleczę rękę, spróbuję sama takich sztuk ;)
JoannaZygmunta
| 05:00 środa, 18 września 2013 | linkuj Nie ma za co. :) Chociaz tyle mogliśmy zrobić :) Okryć chorego królewskim płaszczem ;)
klosiu
| 22:03 wtorek, 17 września 2013 | linkuj Dzięki za kocyki ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa accza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]