Czwartek na rowerze
d a n e w y j a z d u
66.48 km
60.00 km teren
04:00 h
Pr.śr.:16.62 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Czwartek to był zdecydowanie rowerowy dzień. Z rana krótkie szkolenie i do domciu pociagiem. Szybkie przebieranie chociaż chałupa domaga się mycia podłóg, ścierania kurzów, układania w szafach, gonienia much, prasownia, prania, składania ciuchów, gotowania zupy, klepania kotletów itp. co wcale mnie nie powstrzymało a nawet wprost przeciwnie przypiliło mnie do wyjechania i zatrzaśnięcia drzwi z wielkim hukiem.
Objechałam sobie zygmuntowską pętęlkę z rozwinięciem o czarny szlak w Puszczy Zielonka, zawrotce w Maruszce i powrót przez Tuczno do Góry oraz pętelka zygmuntowska w odwrotną stronę.
W Puszczy Zielonka tak z 3 razy byłam nawoływana: "Proszę pana!, proszę Pani! czy jak tędy pójdę to dojdę do: 1. autobusu, 2.Kołaty, 3.Tuczna przez ludzików w kaloszkach i z koszykami na grzybki. Mogłam za udzielenie krzepiącej informacji, że owszem ale w drugą stronę egzekwować grzybki to miałabym pyszny obiadek, ale nie będę korsarzem i gdzie miałam te koszyki załadować? w kieszonki?
Miło było. Jeszcze letnio. W domu moje młodsze dziecię z przerażeniem spojrzało na moją dłoń: "Mamo co ci się stało?" A to tylko jeżyny mnie zaatakowały i lekko przeorały paluszki bo jechałam bez rękawiczek. Wydawało mi się, że na krótkie jest za zimno a jednak w długich było gorąco to je zdjęłam a jeżyn wiele w tym naszym lesie. ;)
Kategoria wycieczka