Marzec, 2015
Dystans całkowity: | 482.18 km (w terenie 20.00 km; 4.15%) |
Czas w ruchu: | 19:39 |
Średnia prędkość: | 18.18 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 48.22 km i 2h 48m |
Więcej statystyk |
Chciałam ominąć Gniezno
d a n e w y j a z d u
100.90 km
20.00 km teren
05:00 h
Pr.śr.:20.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Miałam plan i wiatr w plecy ale ino do Kłecka. Potem to już była improwizacja i wrażenie, że ciągle mi wieje w mordę. W wyniku improwizacji nie znalazłam miejscowości, które chciałam odwiedzić oraz dojechałam do Gniezna do którego wcale nie miałam zamiaru dojechać.
Za to:
- o mało a przejechałabym ciekawską kurę,
- zostałam po trzykroć opryskana obornikiem z traktorów,
- przebijałam się przez budowę, chyba autostrady, po piachach , między koparami, ciężarówkami i zdziwionymi robotnikami (co ta baba tu robi?),
- gonił mnie kejter i tutaj przytoczę opis wydarzeń wg Wuja Czecha:
Jechołym se do chaty i pacze a
tu jakoś mela zapino kejtrowi te obróżke. Tetro coś przy ty obróżce i
tetro a kejter ino szpycuje tymi ślypiami jak jo jade. No i jak żym ich
omijoł to kejtrowi sie chyba spodobała moja nogofka bo jak nie fyrnoł do
mnie to oż kis mu spod giyrów polecioł! Wiaruchna!!! Jaki szwung jo
miołym wtedy!! O mało co kielochami dzwonka żym nie ukrychnoł!!! Zaś
potym to chyba zes pół godziny musiołym czekać oż mie moje dudy
dogoniom!!!
W ten sposób zdobyłam koma a dudy mnie dogoniły :)
Na postoju gdzieś tam pod sklepem widziałam jak bocian zapraszał bocianową na balangę a ona już zkurzona na jajach opryskliwie odpychała chłopa.
Ten do niej klekotał, latał nad nią aż ze zdenerwowania puścił "broń chemiczną" spod kupra zaraz obok ławeczki, na której siedziałam i ich kłótnię oglądałam. Fuj, obsrańce jedne!
W Pobiedziajach dokręcałam do 100 a Strava pokazała 96. Wredzizna!
W domu laski nie ugotowały ziemniaków, bo cyt " nie wiedziały w jakim garnku je ugotować". Tak , nie chciało się leniwcom obierać, co i tak ich nie minęło.
Zupełnie nie kolarski obiad - pyry, gyros, jajo sadzone, fasolka zielona ze słoika, marchewka gotowana, deptana (nie ze słoika) mi tak smakował jakbym to nie ja gotowała tylko wykwintny kucharz z 5-gwiazdkowej restauracji. :)
Kategoria powyżej 100
Po szlakach
d a n e w y j a z d u
49.38 km
0.00 km teren
02:39 h
Pr.śr.:18.63 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Tak, dzisiaj jechałam po szlakach.
Najpierw 12-tką przez Złotniczki. Złotniczki zwykle omijam asfaltem a dzisiaj droga poprowadziła mnie przez sam ich środek. Znalazłam "Maciejową chatę" gdzie jest podobno fajowski basen i całkiem dobre żarełko i stary dworek, który jak był zadbany to był bardzo ładny. Potem 12 -tka zaprowadziła mnie do Krześlic, gdzie się skończyła :(. Pokręciłam się po "wielkich" Krześlicach, obadałam furtkę pałacu, czy może jest otwarta, zawróciłam i poleciałam szukać innego szlaku. Zaraz go znalazłam. Zielony i pomarańczowy "ring" . Ringiem pojechałam do Dąbrówki Kościelnej a że mi było mało to szlakiem cysterskim pojechałam do Zielonki. Tu znowu pojawił się pomarańczowy "ring" i "trakt bednarski" . Wtedy spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że się zdziebko późno zrobiło, a moje lachony głodne w domu czekają. Porzuciłam szlak i już przez Bednary, Wronczyn , Gorzkie Pole, jezioro Dębiniec przyjechałam do domu. Piękna pogoda. Oby nadal nas tak rozpieszczała :)
Byłam dzisiaj mechanikiem
d a n e w y j a z d u
16.00 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:12.15 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Moje laseczki miały dzisiaj rekolekcje, co równa się 1 godzinie w kościele a potem laba. Piękna pogoda była taka, że grzechem by było nie jechać na rowerze, więc prośbą i groźbą, obiecankami i cacankami wyciągnęłam te moje babony na ogródek do Gorzkiego Pola. Zaprosiłam też sąsiadkę z synkiem. Sąsiadki rower okazał się mało sprawny bo błotnik był wykrzywiony, więc naprostowałam go zdrową łapą i koła były bez powietrza. Z tym też sobie poradziłyśmy, chociaż ma wentyle na gumkę a moja pompa takich staroci nie obsługuje. Sąsiadka wyposażona była jednak w odpowiednią pompkę i wspólnymi siłami nadymałyśmy koła. Można było jechać. Moje laski elegancko pognały na ogródek od czasu do czasu czekając na mnie i sąsiadkę bo my we dwie jechałyśmy statecznie jak kwoki, z dzieckiem w foteliku. Na działeczce było cudownie. Ciepło, miło, wiosennie i tylko piwka nam brakowało do pełni szczęścia :) . Powrót urozmaicił nam łańcuch w Marty rowerze, który spadł po dwakroć przyprawiając Martę o rozpacz. Dodatkowo Marta była zmęczona i spadający łańcuch spowodował falę goryczy i wypominanie mi wszystkich jej niepowodzeń. Ja musiałam naciągnąć łańcuch , brudząc łapy i utulać dziecko w jej rozpaczy.
Tak więc byłam dzisiaj mechanikiem rowerów i serca dziecięcego. Taka rola matki -polki-rowerzystki.
Do domu
d a n e w y j a z d u
32.50 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Ale wiało! Ciągle w nos :( Nawet w lesie szumiało. Takie słonko i taki brzydki wiatr. Be!
Po Pobiedziajach
d a n e w y j a z d u
34.80 km
0.00 km teren
03:00 h
Pr.śr.:11.60 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Mamba
Jak wyżej :)
XIII Ogólnopolski Wyścig Przełajowy SWAR-CROSS im. Mariana Kegela.
d a n e w y j a z d u
38.40 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
W sobotę miałam misję i pokręciłam troszkę. Nawet dobrze się jechało bo wiaterek wiał w plecki.
Dzisiaj natomiast byłam fotografem na XIII Ogólnopolskim Wyścigu Przełajowym SWAR-CROSS im. Mariana Kegela. Nabiegałam się z aparatem, nagęgałam paszczą z Lidką, Bożeną, Agatą oraz Michałem :)
I było super fajnie :)
Nawet musiałam biec (fuj ;) ) jakiś kilometr , żeby zdążyć na górkę z której dzielnie zjeżdżały dziewczyny, potem wrócić na metę (znowu bieg i znowu fuj ;)) a potem znowu bieg do górki, gdzie zjeżdżał MÓJ MĄŻ :) w sumie biegłam 1,5 km.! Fuj, fuj, fuj, bieganie ;p Nogi mnie bolą i łapsko i wszystko przez bieganie (kto to widział w tym wieku biegać ;) FUJ!!)
MÓJ MĄŻ zajął 2 miejsce wśród 40+ i jest bardzo zadowolony a ja jestem z niego dumna :)
Jak widać na załączonym rozwodowym zdjęciu bycie na podium zwiększa atrakcyjność ;p
Ze znajomych z BS pojawił się Mateusz, który zrobił fajne zdjęcia nie nabiegawszy się tak jak ja ;P Moje zdjęcia są tu
Kategoria dojazdy, z domu/do domu, z małżonkiem
W pełnym słońcu w środku wiosny :)
d a n e w y j a z d u
91.42 km
0.00 km teren
04:38 h
Pr.śr.:19.73 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Utrojtana jestem :)
Wczoraj po szosie
d a n e w y j a z d u
50.38 km
0.00 km teren
02:19 h
Pr.śr.:21.75 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Byłam dzisiaj w szkole a potem....
d a n e w y j a z d u
54.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Zdobywca pucharów ;)
Do szkoły a potem na TTKF gdzie teamowi koledzy targali się między taśmami porozwieszanymi pomiędzy drzewami, schodami, górką i prostym - hucznie nazywanym XC. Dobra, mam kompleks, bo nie umiem po takim czymś jeździć ;)
Chłopaki walczyli jak lwy. Tnąc się tak, że aż przyjemnie się patrzyło. Dawid złapał gumę (podobno) i musiał zejść z trasy, JP wyciął wszystkich i gnał do mety, Jarek z Wojtkiem i Adrianem co chwilę byli w innej konfiguracji ostatecznie przyjeżdżając w kolejności Wojtek, Jarek, Adrian i śmiejąc się z zadowolenia :) . Mistrz Kurek huczał na cały regulator, znjaomi się pokazali np. Zbyszek złamane paluchy ;) i Hulaj, pogoda dopisała tylko zabrakło czasu na powrót i skorzystałam z usług PKP.
Genialna niedziela. Szkoda tylko, że musiałam opuścić zajęcia ale jak się ma tak niebezpiecznego zajoba to już się nic nie poradzi ;)
Skorzęcin Winter Rice 2015
d a n e w y j a z d u
14.40 km
0.00 km teren
00:44 h
Pr.śr.:19.64 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Lipican vel Mondi
Było fajnie i wesoło. Jakoś tak weny nie mam ostatnio na opisywanie ale kto nie był to niech żałuje . Do następnego razu :)