JoannaZygmunta prowadzi tutaj blog rowerowy

Mój blog nie tylko o rowerowaniu :)

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:812.05 km (w terenie 283.72 km; 34.94%)
Czas w ruchu:35:45
Średnia prędkość:20.12 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:28.00 km i 1h 47m
Więcej statystyk

Po chlebuś

  d a n e    w y j a z d u 3.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Sobota, 8 września 2012 | dodano: 08.09.2012

Na moją pokusę w Pobiedziskach otworzyli piekarnię - cukiernię "Zagrodnicza" z Poznania. Podjechałam najpierw na szumnie nazwany TARG - parę straganów z owocami a potem do piekarni. Kupiłam świeżutki, pachnący chlebuś, który kusi aby posmarować go masełkiem i pochłonąć z 2, 3 skiby i ciasteczka francuskie z owocami.
Tak jakoś zimno i nie wiadomo jak się ubrać. Niby 14 st C a w dekolt nieprzyjemnie wieje pod plecakiem plecy mokre. Jesień idzie nie ma na to rady. Dla pokrzepienia teraz była słodka chwila z ciasteczkiem i kawką. Pycha!! A odchudzanie przełożyłam jak zwykle na jutro.


Kategoria dojazdy, inne

Fajnie się jechało przed i po spotkaniu z podłożem

  d a n e    w y j a z d u 22.90 km 20.00 km teren 01:52 h Pr.śr.:12.27 km/h Pr.max:37.24 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Środa, 5 września 2012 | dodano: 05.09.2012

Wzięłam urlop, zeby pomóc dzieciom odnaleźć się w nowej szkole. Wczoraj Zosia wyszła z domu o 10 zamiast o 10,45 bo źle mnie zrozumiała a ja w pracy dostawałam nerwicy bo nie odbierała telefonu. Dzisiaj odprowadziłam panny i poszłam sobie na rowerek. Pięknie się jechało, pokonywałam wielkie głębokie łachy piachu, zjechałam po kamlotach i na 8 km na szuterku się wywaliłam. Stłukłam sobie kolana :(. Krew się lała jak szalona ja się wściekałam na siebie, że jestem fujara a potem zauważyłam, że zaklinował mi się przedni hamulec. Zadzwoniłam do Marcina, któy oczywiście mnie obśmiał ale podpowiedział co mam zrobić z hamulcem. Zadziałało i pojechałam. Rany swędziały, piekły i bolałay. Postanowiłam jechać do Pobiedzisk przez Kociałkową Górkę gdzie na drodze spotkałam żonę Seby. Nawet spytałam się o Sebę bo ewentualnie podjechałabym sie troszkę umyć te kolana ale nie odbierał telefonu. Mam nadzieję, że nie przeraziłam jej bo nie puści juz Seby na rower. W Kociałkowej już jakoś przestało boleć i stwierdziłam, że trzeba być twardym a nie miętkim i szkoda tak pięknego dnia wolnego, żeby chociaż tych 20 km nie zrobić. Dziewczyny miały wrócić za godzinę więc skręciłam w las i pognałam poprawić troszkę średnią bo strasznie mi spadła po prowadzeniu roweru i naprawie hamulca.

Las w PKP promno © JoannaZygmunta

W lesie niestety są momenty niespodziewane i nieprzyjemne
Cała droga w cegłach © JoannaZygmunta

Pojeździłam sobie po lasie i było by dobrze, żeby ta krew nie leciała i nie bolały kolańska. Hasałam po ostoi zwierzyny leśnej i całe szczęście, że żadne lisy ani wilki nie poczuły świeżej krwi bo by sie zleciały jak rekiny ;).
Tak wyglądało moje kolanko zaraz po spotkaniu z podłożem.
moje zbite kolanko. Drugie też jest obite ale jeszcze wtedy tego nie wiedziałam © JoannaZygmunta

Teraz nie dosyć, że obydwa są porypane to jeszcze spuchnięte i koloru śliwkowego.


Kategoria wycieczka

Na siłownie i po Marcina

  d a n e    w y j a z d u 5.11 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Poniedziałek, 3 września 2012 | dodano: 03.09.2012

Poleciałam na siłownię zgubić pizze. Podygałam trochę, mam nadzieję, że jutro będę się mogła ruszać. Po siłowni zadzwoniłam do Marcina i wyjechałam mu na przeciw. Wróciliśmy razem do domu.


Kategoria dojazdy

Zawsze coś ciekawego

  d a n e    w y j a z d u 4.00 km 0.00 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Czarna Mamba
Poniedziałek, 3 września 2012 | dodano: 03.09.2012

Auto zepsute wiec na rowerze do "miasta" czyli na rynek po sprawunki. Po drodze spotkałam inny wehikuł. Pewnie też się auto zepsuło

Jak nie ma auta to się jedzie tym co jest ;) © JoannaZygmunta


Kategoria dojazdy

Rozpoczęcie szkoły

  d a n e    w y j a z d u 8.42 km 8.42 km teren 00:36 h Pr.śr.:14.03 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Poniedziałek, 3 września 2012 | dodano: 03.09.2012

Wzięłam dzień urlopu aby pomóc moim maluszkom odnaleźć się w nowej szkole w Pobiedziskach. Rozpoczęcie roku o 9 rano. 40 minut i juz po krzyku. Panny wiedzą gdzie mają jutro iść. Mam nadzieję, że się odnajdą. Parę spraw w urzędzie i o 12 byłyśmy wolne. Zośka namówiła mnie na zrobienie pizzy. Po takim żarciu musiałayśmy ruszyć się chociaż troszeczkę. Pojechałyśmy nad jezioro Dębiniec. Matko jak cudownie!! Ciepło, słonecznie. Woda co prawda zimna i na moje kości stanowczo za zimna ale babolindy nie chciały wyleźć. Czytam super książkę i nawet nie zauważyłam jak minęły nam 2 godzinki.

Mama chodź do wody!! © JoannaZygmunta

Lale jadą z nami © JoannaZygmunta

Zosia wiezie swoją lalę © JoannaZygmunta


Kategoria wycieczka

a potem nad jezioro

  d a n e    w y j a z d u 8.30 km 8.30 km teren h Pr.śr.: km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Niedziela, 2 września 2012 | dodano: 02.09.2012

Dojechaliśmy do domu i szybko obudziliśmy maluchy, śniadanko, na rowery i nad jezioro Dębiniec gdzie czekali już Jarek i Jacek. Tam piwko a dziewczyny brodziły w wodzie.

Nad jeziorem piwko smakuje wybornie © JoannaZygmunta


Uśmiałam się z chłopakami i już mieliśmy się rozjechać jak zobaczyłam, że Jarkowi zimno. Zaproponowałam kawkę u nas w domu. W drodze do Pobiedzisk Zosia popisywała się swoją jazdą a Marta też dzielnie jechała. Przy kawie i ciastkach znowu kupa śmiechu. Musiałam pochwalić się moim Wilim bo jego waga jest zjawiskowa. Uwielbiam patrzeć na miny facetów jak podnoszą Wilego. Chciałam poczęstować ich obiadkiem ale po pierwsze trochę wcześnie a po drugie Jarek miał pełny plecak jedzenia bo Aga o nich zadbała. Po kawce Marcin odprowadził chłopaków z osiedla na Kostrzyn i zauważyłam, że przejazd nowych rowerzystów na osiedlu wzbudzili sensację. która rozproszyła niedzielną nudę spokojnego osiedla żółtych domków.
Ciekawe kiedy dojadą do domu bo to wtedy dopiero był 60 km a była godzina 13.
Ponieważ nie dojechałam do Czerniejewa rowerem to pojechaliśmy autem. Spotkaliśmy zaskrońca, który bardzo się podobał dziewczynkom bo okazało się, że ma cudowną, aksamitną skórkę.
Oglądanie zaskrońca © JoannaZygmunta



Zwlekłam tyłek i niedziela się rozkręciła - głownie towarzysko

  d a n e    w y j a z d u 13.80 km 0.00 km teren 00:34 h Pr.śr.:24.35 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Niedziela, 2 września 2012 | dodano: 02.09.2012

Marcin o 6 rano zaczął szykować się na jazdę. Do 7 aż nie wyjechał hałasował jak by chciał abym wstała. No i mu się udało. Jak sobie pojechał na wyrypę z Pobiedziszami to mnie zaczęło wyrko żgać w zadek i przeniosłam się do kuchni i a potem przed TV. Tak siedziałam i stwierdziłam, że szkoda czasu na te pierdoły, które nadają i może by się przewlec i pojechać sobie gdzieś. Marcin zapowiedział się, że wróci o 11, babole spały jak zabite bo zasnęły około 2 w nocy, więc miałam czas. Wzięłam Wilego i sobie pojechałam. Lansik w gaciach z Lidla przez ludziami idącymi do kościoła i jazda na Czerniejewo. Tak ładnie się rozkulałam a tu telefon od Marcina:
-„Asia Jarek Drogbas z JPbikem jadą przez Puszczę Zielonkę i proponują gdzieś się z nami spotkać”
-Fajnie ale muszę wracać bo jestem na rowerze………
-To wyjedź nam naprzeciw na Kostrzyn
-OK.
I chociaż nudzi mi się ta droga to wyjechałam
Te chłopy Marcin, Marcin i Maciej to mają kopyto! Ledwie zawróciłam i przejechałam na Kostrzyn 5 km a Ci już jadą. Zanim zawróciłam to już w oddali widziałam ich tyłki

Zakręcam i już mi uciekają © JoannaZygmunta

Goniłam ich jak mogłam i na zakazie z górki policja mogła wlepić nam 4 mandaty.
Nawet udało mi się ich przegonić, jechać z nimi (bo rozjazd) i grzać się w szoszonowym blasku.
Maciej i Marcin © JoannaZygmunta

Marcin © JoannaZygmunta
.
Jesienny widoczek © JoannaZygmunta



Z dziewczynkami na festyn do Gorzkiego Pola

  d a n e    w y j a z d u 17.93 km 7.00 km teren 01:21 h Pr.śr.:13.28 km/h Pr.max:30.83 km/h Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Zdobywca pucharów ;)
Sobota, 1 września 2012 | dodano: 01.09.2012

Na ogródkach działkowych Rzepicha od 16 odbywa się festyn więc postanowiłam, że pojedziemy sobie na godz 17 na część dla dzieci. Jechało nam się dobrze aż do momentu gdy wycofujący z przed domu samochód o mały włos nie rozjechał Marty, która jechała jak najbardziej prawidłowo drogą pieszo-rowerową. Normalnie Lwica ze mnie wyszła. Miał chłop szczęście, że były dzieci i że jej nie drasnął, bo miałam ochotę mu nawpieprzać a tak tylko dostał opierdziel i nasłuchał się, od debili. Teraz jak mi przeszło to stwierdzam, że za mocno mu nawkładałam ale wtedy to ...........
Na festyn przyjechałyśmy akurat jak się zaczęła cześć dla dzieciaczków i..... zabrakło prądu. Zrobił się huk i cisza. Posiedziałyśmy troszkę ale niektórzy już mieli za dużo we łbie i było ich za bardzo słychać jak już zaczynają poruszać tematy nie dla dzieci.
Co było siedzieć, wzięłyśmy rowery i pojechałyśmy do lasu i przez Jerzykowo, Nadroźno wróciłyśmy do Pobiedzisk.
Fajnie było. Podobało się :D.


Kategoria wycieczka

Odprowadziłam chłopaków

  d a n e    w y j a z d u 40.47 km 0.00 km teren 01:40 h Pr.śr.:24.28 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:Wily
Sobota, 1 września 2012 | dodano: 01.09.2012

do Swarzędza. Marcin z Sebą pojechali na zaproponowany przez Marcina objazd dookoła Poznania. Trasa wymyślona przez Marcina i mozliwe, że będą modyfikacje.
Z Sebą spotkaliśmy się na drodze do Kociałkowej. Byliśmy wszyscy bardzo punktualni :). Przywitanko i ruszamy a wtedy widzę jakiegoś szoszona -> Macieja. Nie mógł jechać z nami bo nie ma czasu, szkoda bo może by mnie pociągnął w drodze powrotnej a tak snułam się pomalusiu. Za to do Swarzędza jechaliśmy całkiem całkiem ale dokładnie nie wiem ile/h bo całą drogę gęgałam z Sebą i nie wiem jak mi droga minęła. Dzięki Seba było przemiło!!!!
Giry jeszcze mnie bolą po siłowni ale jest już OK. Dawno nie byłam na siłowni i zapomniałam ile mięśni mam w sobie, które mogą boleć.
Wróciłam ok 10 a moje babolindy dopiero oczka przecierały. Zjadłyśmy milusie śniadanko a teraz będziemy jeździć na miotłach i szmatach ;)


Kategoria dojazdy, inne, wycieczka